Postautor: charlie » 27 wrz 2007, 20:24
witam Was wszystkich, no i stało się, moja dzidzia po pewnych problemach z mieszkaniem wyjechala na studia do opola na ten swoj wymarzony kierunek, co prawda jutro wraca i na weekend bedzie w domu ale w niedziele juz jedzie na rozpoczecie roku i to bedzie pierwszy tydzien ktory spedzimy bez siebie, troche to smutne, ale jestem z siebie dumny, chyba zmadrzalem, starałem sie ją wspierac bo miała ochote zrezygnowac po problemach z mieszkaniem (kilku ludzi po prostu zakpiło z nas, w ostatniej chwili odmowili) namawialem Ją aby jednak sprobowała, no i sie udało, pojechala, jest mi teraz ciezko i na pewno bedzie jeszcze bardziej, no ale zrozumialem ze nie moge stać na Jej drodze do samorealizacji, mysle ze po studiach tzn 3 latach wspolnie gdzies wyjedziemy!
dzieki Wam za pomoc, slowa prawdy i krytyki, na pewno pomogły w jakis sposob zrozumieć to i owo!pozdro dla Was!
Ps jak zwykle okazalo sie ze to forum pomaga ludziom!
[ Dodano: 2008-03-26, 21:54 ]
No wiec jak juz wszyscy wiedzą moja dziewczyna wybrała sie na studia w opolu, ja zostałem tu gdzie mieszkam!po kilku problemach ze znalezieniem mieszkania w opolu w końcu uporaliśmy sie wspólnie i cos znaleźlismy dla Niej, jeździłem razem Nia oglądałem te mieszkania pomagałem w wyborze ogólnie tak jak to powinno byc!
pokonalismy te odległośc która wcześniej wydwała sie nie do pokonania!
jeździłem do Niej czesto zostawałem na weekendy, czasem ona przyjeżdzała i taka sielanka trwała az do marca tego roku!
kiedys pojechałem po moja luba na dworzec żeby nie musiała sie tłuc autobusem do domu, spedzilismy prawie miło sobote napisałem prawie ponieważ ni z gruchy ni z pietruchy moja luba wstała i powiedziała ze to spotkanie nie ma sensu i wyszła, w niedziele napisała ze ma zły humor tak jak w sobote i na pewno jak sie spotamy to sie pokłucimy, wiec sie nie spotkaliśmy, w poniedziałek pojechala do opola nawet nie przyszła sie pożegnać - olała mnie!jak sie poźniej wyjasniło chciała zrobic wszystko zeby mnie do siebie zniechęcić!tak wiec jak juz była w opolu to wieczorem we wtorek napisałem jej smsa czy mnie kocha odpowiedziała że nie wie, ze ma poważne aątpliwości co do uczucia które do mnie czuje (czy to miłość, przywiazanie czy przyzwyczajenie) napisała mi ze potrzebuje czasu wiec go miała, nie należe do ludzi ktorzy szybko rezygnują więc pisałem smsy nic to nie dawało! wiec w niedziele postanowiłem wsiąsć w auto i jechac do akademika (bo sie przeprowadziła z mieszkania do akademika-podobno mniejsze koszty) kupiłem roze długa i czerwoną, jak dojechałem stanąłem w drzwiach i rozmawialiśmy troche, ona oczywiscie mówiła tylko ze nie wierzy w nasz zwiazek że on nie ma szans, ze skoro pojawiły sie jakies wątpliwości to coś jest nie tak, ze skoro drugi raz chce zerwac (pierwsze rozstanie miało miejsce 2,5 roku temu) wiec to uczucie nie jest juz tak silne jak kiedys (a 2 tygodnie wczesniej rozmawialismy o zareczynach, mówiła jaki by chciała pierscionek) no i po takiej rozmowie powiedziała mi ze lepiej bedzie jak pojade do domu, więc pojechałem, od niedzieli nie pisałem juz zadnych smsów na gg mnie było, zeby miała czas do przemyslen i podjęcia decyzji - fakt decyzje podjęła przyjechała na świeta do domu w srode spotkalismy sie dopiero w sobote, no i porozmawialismy sobie i oznajmiła mi wieczorem ze to koniec,ze mnie nie kocha, ze nie zalezy jej na mnie jako na zyciowym partnerze czy kandydacie na meża!no i finish zwiazek który trwał 4,5 roku zapowiadajacy się swietnie z swietlana przyszłością rozpadł sie w drobny mak!
to forum kilka razy mi pomogło sa tu ludzie inteligentni bogaci w doswiadczenia prosze pomóżcie mi zrozumiec takie zachowanie!jesli jakies wazne w/g was szczegóły pominąłem to napiszcię, odpowiem na wszystie pytania!
ps oczywiscie rodzina mojej byłej stoii do dzis za mną murem ale zwiazek nie polega na tym aby rodzina przekonywała córke do chlopaka!
czekam na odpowiedź,pozdrawiam
Jeśli wiara czyni cuda! trzeba wierzyć że się uda!!!