niechęć do zmian czy normalne zżycie z kochającą rodziną?
Moderator: modTeam
niechęć do zmian czy normalne zżycie z kochającą rodziną?
Już od jakiegoś czasu miałem ochotę o tym skrobnąć,ale dopiero teraz w pełni "zebrałem myśli"
Moja kobieta jest bardzo zżyta ze swoimi rodzicami. Świetnymi ,równymi ludźmi. Ludźmi (całą rodziną), która bardzo mnie polubiła, z wzajemnością. Naprawdę dobrze się z nimi dogaduję.
Ma lepsza połowa jednak nie wyobraża sobie mieszkania w innym mieście, niż rodzice. Ba! Nawet zbyt wielkie oddalenie od nich również raczej w grę nie wchodzi. Podobnie jak jej siostra, która ze swym mężem mieszka w odległości ok 2 km od domu rodziców. Średnio dwa razy w tygodniu u nich jest, telefonują do siebie praktycznie codziennie. Jako że na dzień dzisiejszy również przewiduję swą przeprowadzkę w niedalekiej przyszłości do tego miasta (zawsze je darzyłem sentymentem i dobrze się w nim czułem), problemu na razie nie widzę. Jednak nie wiem, co przyniesie dalsza przyszłość. Gdyby realia rzuciły mnie do innego miasta (w granicach Polski, oczywiście, gdyż na stałe nie widzę sensu opuszczania kraju. Byłem tu i tam, nie mógłbym żyć w długo w UK czy innym państwie. Mnie się tu podoba, tu widzę swe perspektywy ).Ale wracajmy do rzeczy: tak sobie czasami myślę, co by było,gdyby los czy robota rzuciła mnie do Wrocka, Wawy czy na Pomorze. W sumie nigdy nie wiadomo
I tak się czasami zastanawiam, jak w tym momencie by postąpiła... I czy nie spięlibyśmy się o to w jakimś tam momencie bycia razem.
Chętnie poczytam opinie, może przykłady kogoś, kto taką sytuację miał.
Takie tam dywagacje przy popołudniowej kawce
Moja kobieta jest bardzo zżyta ze swoimi rodzicami. Świetnymi ,równymi ludźmi. Ludźmi (całą rodziną), która bardzo mnie polubiła, z wzajemnością. Naprawdę dobrze się z nimi dogaduję.
Ma lepsza połowa jednak nie wyobraża sobie mieszkania w innym mieście, niż rodzice. Ba! Nawet zbyt wielkie oddalenie od nich również raczej w grę nie wchodzi. Podobnie jak jej siostra, która ze swym mężem mieszka w odległości ok 2 km od domu rodziców. Średnio dwa razy w tygodniu u nich jest, telefonują do siebie praktycznie codziennie. Jako że na dzień dzisiejszy również przewiduję swą przeprowadzkę w niedalekiej przyszłości do tego miasta (zawsze je darzyłem sentymentem i dobrze się w nim czułem), problemu na razie nie widzę. Jednak nie wiem, co przyniesie dalsza przyszłość. Gdyby realia rzuciły mnie do innego miasta (w granicach Polski, oczywiście, gdyż na stałe nie widzę sensu opuszczania kraju. Byłem tu i tam, nie mógłbym żyć w długo w UK czy innym państwie. Mnie się tu podoba, tu widzę swe perspektywy ).Ale wracajmy do rzeczy: tak sobie czasami myślę, co by było,gdyby los czy robota rzuciła mnie do Wrocka, Wawy czy na Pomorze. W sumie nigdy nie wiadomo
I tak się czasami zastanawiam, jak w tym momencie by postąpiła... I czy nie spięlibyśmy się o to w jakimś tam momencie bycia razem.
Chętnie poczytam opinie, może przykłady kogoś, kto taką sytuację miał.
Takie tam dywagacje przy popołudniowej kawce
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Sto-lat pisze:Na pewno w takim wypadku można się przekonać na czym takiej osobie bardziej zależy....
Taa, Sto-lat - rewelacja
Tedzik, to na pewno kulturalna Rodzina, więc nie widzę powodu do jakichkolwiek obaw spowodowanych tym, iż być może będziecie kiedyś mieszkali blisko teściów.
Z moją Mamą miałam bardzo podobny kontakt i był to raczej kontakt na zasadzie koleżeńskiej, niż matczyno-wścibskiej, jak nieraz potrafi być.
Absolutnie nie widzę w tym żadnego zagrożenia
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
racja,racja, Moniu Ja rozumiem chęć bycia blisko rodziny, gdy ma się z nią tak dobre kontakty i wspomnienia, ale i tak ciężko mi zrozumieć brak chęci do chociażby teoretycznego rozważania możliwości zmiany miejsca zamieszkania w PL
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Mona pisze:Sto-lat pisze:Na pewno w takim wypadku można się przekonać na czym takiej osobie bardziej zależy....
Taa, Sto-lat - rewelacja
Coś w tym jest. Zgadzam się ze Sto-latem, mimo że wybór taki byłby z pewnością trudny dla wielu, to pokazuje coś, czego sami nie jesteśmy czasem w stanie sobie uświadomić: czy chcemy tworzyć rodzinę z tą osobą, czy bardziej nam zależy na rodzicach.
TedBundy pisze:ale i tak ciężko mi zrozumieć brak chęci do chociażby teoretycznego rozważania możliwości zmiany miejsca zamieszkania w PL
A po co ktoś ma to rozważać teoretycznie, skoro praktycznie tego nie chce?
Tedosław, Jej zdanie jest takie, a Twoje inne - zamieszkajcie więc nie 2, a 4 km od teściów... Żart oczywiście...
Nie staraj się tego zrozumieć, bo czasu szkoda, ale po prostu przyjmij do wiadomości, iż Ona (być może na chwilę obecną) ma takie zdanie i wszycho
jbg pisze:czy chcemy tworzyć rodzinę z tą osobą, czy bardziej nam zależy na rodzicach.
Z całym szacunkiem, ale to totalna bzdura, naprawdę. Kiedyś były domy wielopokoleniowe i to było normalne - była wielka, pełna rodzina. Nierozumiem, co w tym złego, że rodzina chce być blisko siebie?
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
hmmm wiecie jak jest dobrze to nie ma sensu na siłe uciekac od rodziców, przeciez nie ma nic złego w tym aby mieszkac w jednym miescie....poza tym posiadanie rodziców blisko moze sie okazac bardzo pomocne gdy pojawia sie dzieci moja siostra mieszka w UK i teraz gdy ma dziecko najbardziej jej brakuje dziadków którym mogłaby czasem brzdaca podrzucic
ja nie widzę nic złego w mieszkaniu blisko. Chodzi o to, iż ze mną będzie układać sobie dalsze życie, nie z rodzicami (chociaż wiem, jakie doskonałe kontakty ma z ojcem, kochana córa taty ) Kolejny etap egzystencji I dlatego "głośno myślę"
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Mona pisze:Z całym szacunkiem, ale to totalna bzdura, naprawdę. Kiedyś były domy wielopokoleniowe i to było normalne - była wielka, pełna rodzina. Nie rozumiem, co w tym złego, że rodzina chce być blisko siebie?
Tak jak pisze Ted:
TedBundy pisze:Chodzi o to, iż ze mną będzie układać sobie dalsze życie, nie z rodzicami
Nie piszę o tym, że ktoś powinien chcieć być jak najdalej, tylko o tym, co jest ważniejsze: być bliżej z tą osobą, czy z rodzicami.
jak jedna osoba nie widzi sensu bycia razem, to związek nie ma podstaw do istnienia.
TedBundy pisze:kochana córa taty
Będzie ciekawie
Jeśli teść jest na poziomie, to jakoś się dogadacie. Inaczej umrzesz młodo
TedBundy pisze:nie wyobraża sobie mieszkania w innym mieście, niż rodzice
Czyli Cię nie kocha Nie wierzy w Ciebie, tylko w rodziców Nie poświęci się dla Ciebie.
Coś Ty jej zrobił, że nie pójdzie za Tobą na kraniec świata i 1 krok dalej?
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Mysiorek pisze:Jeśli teść jest na poziomie, to jakoś się dogadacie.
jest,jest Córka tatusia akurat w tym przypadku nie oznacza łazjowatości i braku chęci kreatywności czy niezależności Po prostu jest blisko z rodziną, tyle.
Mysiorek pisze:Coś Ty jej zrobił, że nie pójdzie za Tobą na kraniec świata i 1 krok dalej?
nie mam zielonego pojęcia. IMO to resztki pewnych stereotypów, jak np ten, z którego ją wyleczyłem, "dresiarskości Zagłębia" i tak dalej..
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Re: niechęć do zmian czy normalne zżycie z kochającą rodzin
TedBundy pisze: tak sobie czasami myślę, co by było,gdyby
Tedi - bawisz mnie dorosły facet i takie tematy zakłada .
tosz tu mozna pisac w nie skończoność rózne wersje tworzac - tylko po co ?
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
marudzisz Zawsze wolę najpierw na zimno coś rozważyć, dopiero potem działać
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
TedBundy pisze:Zawsze wolę najpierw na zimno coś rozważyć, dopiero potem działać
ale Ted co Ty masz rozwazac
Nie masz w planach dalekich wyprowadzek. Ona nie chce latac gdzies daleko. a czemu ma chciec skoro tu jej dobrze. Nie ma nawet poc zastanawiac sie nad tym, bo mieszka gdzie mieszka, Ty tak samo.
Ja tez nie chce sie przeprowadzac do innego miasta, no moze tylko do Warszawy lub Krakowa, inna przeprowadzka tez mi sie nie podoba. Ale co by bylo jak by byla jakas taka perspektywa to nie wiem, musiała by byc wiecej za
- jamaicanflower
- Maniak
- Posty: 567
- Rejestracja: 13 paź 2004, 15:43
- Skąd: Jamajka :D
- Płeć:
Ja Tedy'ego doskonale rozumiem Ciągle z obawą patrzę w przyszłość, zastanawiając się, jaką drogą moglibyśmy z Promyczkiem pójść na kompromis. On nie chce zamieszkać w mieście, wyobraża nas sobie szczęśliwie żyjących w małej wiosce, najlepiej żeby były niedaleko góry i jeziora, nie miałby też nic przeciwko ucieczce przed technologią, czyli brak TV i internetu, no, komórkę chciałby sobie zostawić, a poza tym głusza, nieprzebrane lasy wokół nas. Dla mnie nie do pomyślenia! Kiedyś, jako romantyczna nastolatka też chciałam tak żyć, ale im dłużej chodzę po tej ziemi, tym lepiej siebie poznaje i wiem już, że bez miasta wegetuję... I nie dam się skazać na życie w uroczym zakątku z dala od cywilizacji. Takie życie byłoby dla mnie jak wyrok. Przez ten czas, jak ze sobą jesteśmy Promyczek zgodził się, że może się przeprowadzić w "moje" strony i jest gotowy zacząć wpólne życie na Śląsku. W tym jest ręka mamciaka, bo ona, jako że jestem jedynaczką chce mnie trzymać jak najbliżej, a ile razy mówiłam, że marzy mi się Wrocław czy Kraków, nazywała mnie egoistką, której wygodnie jest oddalić się i zapomnieć o rodzicach. Dobrze, że nie wspominałam nic o moich nadmorskich marzeniach Zatem Promyczek opuszcza dla mnie "ojcowiznę", a ja... Nie jestem w stanie iść na żaden kompromis w kwestii miejsca zamieszkania. Z jednej strony miasto to mój plan i marzenie, a z drugiej ciągnąć Promyczka do miasta, gdzie będzie się czuł fatalnie...? Dlatego zupełnie nie wiem, jak to z nami bedzie
Tedy, ja myślę, że Twojej dziewczynie jest dobrze tam, gdzie mieszka, ma na miejscu rodzinę, przyjaciół, znajomych, zna miasto jak własną kieszeń, wie, jakie są plusy i minusy, możliwości i ograniczenia, które niesie ze sobą mieszkanie tam, po prostu czuje się tam dobrze, spokojnie, pewnie i bezpiecznie. Ona WYBRAŁA ŚWIADOMIE to miasto z jego wadami i zaletami, trochę tak, jak się wybiera męża i na razie nie znajduje dostatecznie ważnego i pilnego powodu, by myśleć o jego zmianie. Jest jej dobrze i wcale nie potrzebuje, żeby było lepiej, bo "dobrze" jest znajome, sprawdzone i swoje, a "lepiej" jest nowe, niezbadane i niebezpieczne. Głupotą byłoby z jej strony rezygnować z tego wszystkiego, a egoizmem z Twojej strony byłoby wymuszanie na niej deklaracji o przeprowadzce właśnie w teoretycznej rozmowie, takie narzucone gdybanie o pozostawieniu w oddali czegoś, co się zna i kocha, tylko dlatego, by partner poczuł się pewniej. Bo jeśli dasz jej rzeczywisty, nie teoretyczny, cel przeprowadzki, to jestem pewna, że pójdzie za Tobą, tam, gdzie będzie trzeba
Tedy, ja myślę, że Twojej dziewczynie jest dobrze tam, gdzie mieszka, ma na miejscu rodzinę, przyjaciół, znajomych, zna miasto jak własną kieszeń, wie, jakie są plusy i minusy, możliwości i ograniczenia, które niesie ze sobą mieszkanie tam, po prostu czuje się tam dobrze, spokojnie, pewnie i bezpiecznie. Ona WYBRAŁA ŚWIADOMIE to miasto z jego wadami i zaletami, trochę tak, jak się wybiera męża i na razie nie znajduje dostatecznie ważnego i pilnego powodu, by myśleć o jego zmianie. Jest jej dobrze i wcale nie potrzebuje, żeby było lepiej, bo "dobrze" jest znajome, sprawdzone i swoje, a "lepiej" jest nowe, niezbadane i niebezpieczne. Głupotą byłoby z jej strony rezygnować z tego wszystkiego, a egoizmem z Twojej strony byłoby wymuszanie na niej deklaracji o przeprowadzce właśnie w teoretycznej rozmowie, takie narzucone gdybanie o pozostawieniu w oddali czegoś, co się zna i kocha, tylko dlatego, by partner poczuł się pewniej. Bo jeśli dasz jej rzeczywisty, nie teoretyczny, cel przeprowadzki, to jestem pewna, że pójdzie za Tobą, tam, gdzie będzie trzeba
// Life is...
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
Mysiorek pisze:Coś Ty jej zrobił, że nie pójdzie za Tobą na kraniec świata i 1 krok dalej?
Można byłoby rzec: "i vice versa"
Nadal nie kumam, co złego w tym, że rodzina chce być blisko siebie. Rodzina, to całość i ci młodzi też.
Może w poprzednim wcieleniu byłam Włoszką...?
Ostatnio zmieniony 05 kwie 2007, 23:31 przez Mona, łącznie zmieniany 1 raz.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Ted od jakiegoś czasu chciałem Ciebie o to zapytać, ale nie było okazji, a ten ten sam okreśiłeś jako rozważania "przy popołudniowej kawie", więc zapytam. Jak Twoja dziewczyna i jej rodzina reaguje na Twe poglądy polityczne? Czy może jeszcze to nie miało okazji wypłynąć?... To nie jest żadna złośliwość, ale mam kilku znajomych o wybitnie prawicowych poglądach (w stylu NOP i ONR) i chociaż są w miarę przystojni i nie głupi, to kobiety na ogół ich unikają po bliższym poznaniu... No więc?
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
chętnie odpowiem Widzisz, w takich przypadkach, gdy tok myślenia drugiej jednostki biegł zupełnie innym schematem, trzeba stopniowo i umiejętnie przemycać treści. Na spokojnie, rzeczowo, w interesujących dysputach Jak reaguje - normalnie. Ważne jest też podsuwanie odpowiedniej literatury. I muzyki. Też stopniowo, krok po kroku. Jak bym wyłożył wszystko od razu - to samobójstwo Bardzo lubię te rozmowy,to "docieranie się" Fascynujące.
Z kobietą trudniej ten proces przeprowadzić, niż z facetem Jednak niczego jej nie zmuszam i zmuszać nie zamierzam. Nie chcę, by była taka identyczna jak ja. Ona też mnie zmienia,"leczy" z cynizmu.
słuszna uwaga Jednak ja jej miasto lubiłem od zawsze. Jeszcze zanim tam skończyłem studia. Długo przed tym, nim się poznaliśmy. Po prostu "nice place to live". Jednak tkwi w niej jeszcze kilka dziwnych stereotypów, w tym niezrozumiała dla mnie awersja do Zagłębia. Mimo że Ślązaczką z dziada pradziada nie jest w żadnym wypadku Ale to się zmieni.
Z kobietą trudniej ten proces przeprowadzić, niż z facetem Jednak niczego jej nie zmuszam i zmuszać nie zamierzam. Nie chcę, by była taka identyczna jak ja. Ona też mnie zmienia,"leczy" z cynizmu.
jamaicanflower pisze:ja myślę, że Twojej dziewczynie jest dobrze tam, gdzie mieszka, ma na miejscu rodzinę, przyjaciół, znajomych, zna miasto jak własną kieszeń, wie, jakie są plusy i minusy, możliwości i ograniczenia, które niesie ze sobą mieszkanie tam, po prostu czuje się tam dobrze, spokojnie, pewnie i bezpiecznie.
słuszna uwaga Jednak ja jej miasto lubiłem od zawsze. Jeszcze zanim tam skończyłem studia. Długo przed tym, nim się poznaliśmy. Po prostu "nice place to live". Jednak tkwi w niej jeszcze kilka dziwnych stereotypów, w tym niezrozumiała dla mnie awersja do Zagłębia. Mimo że Ślązaczką z dziada pradziada nie jest w żadnym wypadku Ale to się zmieni.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Rozumiem być zżytym z rodziną, ale nie rozumiem tak kruczowego trzymania się bliskich. Dla mnie jest coś nietak, skoro nie wyobraża sobie mieszkać dalej niż 2 km od mamy, tak jak zrobiła jej siostra. Narazie nie macie perspektywy przeprowadzki, więc nie ma jej co męczyć zanadto, ale rozmawiałbym z nią na ten temat, aby wyprostować sprawę i pokazać, że jednak dorosły człowiek powinien nauczyć się funcjonować sam i budować nowe gniazdo. Nie mówię o pożuceniu rodziny, ale o zdrowych relacjach. Dla mnie przynajmniej one tak wygladają.
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
hmm wiele razy już słyszałam ze praktykuje nepotyzm moj facet tez uwaza ze najlepiej to by było pojechac gdzies daleko i tam sie urządzac...a mnie po pierwsze takie rozmowy wkurzają bo przez najbliżesze lata i tak zostaniemy tu gdzie jestesmy wiec po co głowe zawracać a po drugie nie mam zamieru jechac gdzies daleko, poniważ 1. dobrze mi tu gdzie mieszkam, znam to miejsce czuje sie tu bezpiecznie, a nie lubie sytuacji ze wszytsiego trzeba sie uczyc od nowa w nieznanym miejscu wsród nieznanych ludzi 2. tutaj gdzie mieszkam mam większe mozliowsci jesli chodzi o znalezieniepracy po studiach....a fatk ze mam dobre kontakty z rodzicami nie oznacza ze chce juz zawsze byc u ich boku (sama chetnie gdyby była taka możliwosc poszłabym na swoje)...tyle że moj facet jakos tak opacznie to wszytsko widzi
- Smerfetka;)
- Bywalec
- Posty: 51
- Rejestracja: 16 lut 2007, 23:46
- Skąd: Wrocław
- Płeć:
oj ciężko to widze skoro dziewczyna jest tak bardzo przywiązana do swoich rodziców to naprawdę cieżko bedzie jej sie wyprowadzić, a tym bardziej zamieszkać z dala od nich zastanów się czy dostosujesz sie w tym wypadku do niej, bo już raczej teraz powienieneś o tym pomyśleć, a przede wszystkim porozmawiaj z nią czy by nie chciała w przyszłości zamieszkać z dala od nich z Tobą zrób to jak najszybciej, zebyś wiedział na czym stoisz. powodzenia
mam to szczęście, że znalazłam Tego JEDYNEGO!!!! Kocham Cię Dziubasku:*
natasza pisze:Dla mnie jest coś nietak, skoro nie wyobraża sobie mieszkać dalej niż 2 km od mamy, tak jak zrobiła jej siostra
tak się złożyło. A facet siostry, nim został jej mężem mieszkał ok 200 metrów dalej Oboje pracują w tym mieście,więc dlaczego nie zamieszkać w jego najlepszej dzielnicy?
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Hmm a czy nikt tutaj nie pomyslal tez troche o egoistycznym podejsciu dziewczyny Teda?
Rozumiem ze chcialaby mieszkac blisko itd..wiadomo rodzina milosc itp stawiana jest na pierwszym miejscu..ale gdyby tutaj w gre wchodzily losy dobrze platnej pracy? To co zostawilaby go bo on chcial zarobic dobrze na dom a ona nie chciala sie ruszac dalej?
Jedyna opcja jakiej nie okreslilbym ze jest egoistyczna to gdyby mieli sie wyprowadzic za granice za praca..to wtedy zrozumialbym jej watpliwosci i stawianie sie..bo praca za granica jest tylko pojsciem na latwizne no i owszem troche kuszaca wieksza ilosc pieniedzy ale w zamian za cierpienia (tesknoty itd)..jednak gdy w gre wchodzi Polska to tutaj juz widze troche samolubnosci.
Ale poki co to tylko gdybania Teda i oby do takiej sytuacji nie doszlo <browar>
Rozumiem ze chcialaby mieszkac blisko itd..wiadomo rodzina milosc itp stawiana jest na pierwszym miejscu..ale gdyby tutaj w gre wchodzily losy dobrze platnej pracy? To co zostawilaby go bo on chcial zarobic dobrze na dom a ona nie chciala sie ruszac dalej?
Jedyna opcja jakiej nie okreslilbym ze jest egoistyczna to gdyby mieli sie wyprowadzic za granice za praca..to wtedy zrozumialbym jej watpliwosci i stawianie sie..bo praca za granica jest tylko pojsciem na latwizne no i owszem troche kuszaca wieksza ilosc pieniedzy ale w zamian za cierpienia (tesknoty itd)..jednak gdy w gre wchodzi Polska to tutaj juz widze troche samolubnosci.
Ale poki co to tylko gdybania Teda i oby do takiej sytuacji nie doszlo <browar>
"...dziewczynka, gdy stanie się kobietą, będzie wiedziała, jak poruszać się w świecie."
saker33 pisze:Ale poki co to tylko gdybania Teda
własnie dlatego nikt sie nie rozwodzi nad tym czy ona jest egoistką czy nie bo rozważania Teda nijak sie mają do rzeczywistosci w chwili obecnej....pewnie nawet sama dziewczyna nie wie jakby sie zachowała w takiej sytuacji bo prawda jest taka ze wielu z nas mówi jak by postąpiło na miejscu innych a tak naprawde gdyby nas spotkała dana sytuacja to rakacja mogłaby byc zupełnie innasaker33 pisze:Rozumiem ze chcialaby mieszkac blisko itd..wiadomo rodzina milosc itp stawiana jest na pierwszym miejscu..ale gdyby tutaj w gre wchodzily losy dobrze platnej pracy? To co zostawilaby go bo on chcial zarobic dobrze na dom a ona nie chciala sie ruszac dalej?
saker33 pisze:Hmm a czy nikt tutaj nie pomyslal tez troche o egoistycznym podejsciu dziewczyny Teda?
taki sam egoiz jego jak i jej. Równie dobrze on nie musi szukac pracy daleko jak i ona moze isc za nim. sytuacja teoretyczna
saker33 pisze:Jedyna opcja jakiej nie okreslilbym ze jest egoistyczna to gdyby mieli sie wyprowadzic za granice za praca..
a czy Ted znajac ja nie bedzie egoista jesli zechce sie ruszyc dalej wiedzac, ze ona nie chce
agata pisze:prawda jest taka ze wielu z nas mówi jak by postąpiło na miejscu innych a tak naprawde gdyby nas spotkała dana sytuacja to rakacja mogłaby byc zupełnie inna
dokładnie, ja mówie, ze nie chce sie ruszac, pisze gdzie ewentua bym chcial. ale co bedzie jesli faktycznie miała bym sie przeprowadzac. Sama nie wiem, jesli to bylo by dla mnie dobre to bym sie przeprowadzila
saker33 pisze:Rozumiem ze chcialaby mieszkac blisko itd..wiadomo rodzina milosc itp stawiana jest na pierwszym miejscu..ale gdyby tutaj w gre wchodzily losy dobrze platnej pracy? To co zostawilaby go bo on chcial zarobic dobrze na dom a ona nie chciala sie ruszac dalej?
widzisz, to jest tak :
ona mnie w żaden sposób nie ogranicza, ja nie ograniczam jej. Gdyby nastała taka sytuacja, że musiałbym gdzieś dalej w Polskę wybyć, a ona miałaby tu pracę w której chciałaby zostać, prawdopodobnie nie od razu by do mnie dołączyła Pewnie trochę to by trwało. Ile - nie wiem. Bo i nie wymagam, by rzucała wszystko i jechała tam gdzie ja bym musiał. Nie od razu. Tak mi się z perspektywy czasu wydaje, mam nadzieję,że tego nie będę musiał empirycznie sprawdzać, bo nastawiłem się już dawno na swój rozwój w mym regionie śląsko-dąbrowskim i tam chcę zostać. Ale - zawsze zostaje jakieś "ale". I zdaję sobie z tego sprawę.
Dzindzer pisze:a czy Ted znajac ja nie bedzie egoista jesli zechce sie ruszyc dalej wiedzac, ze ona nie chce
kiedyś o tym rozmawialiśmy (dosyć dawno); stwierdziła,że bardzo miałaby mi za złe, gdybym ja pojechał za nią np. na te hipotetyczne Wyspy, rzucając wszystko (gdyby chciała tam rok/dwa dorobić), mając tutaj dobrą pracę. Ale to już dyskusja post factum, chociaż miała miejsce sporo czasu temu.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
- krackowiaczek
- Pasjonat
- Posty: 200
- Rejestracja: 26 maja 2004, 00:56
- Skąd: krakow
- Płeć:
jamaicanflower pisze:Ciągle z obawą patrzę w przyszłość, zastanawiając się, jaką drogą moglibyśmy z Promyczkiem pójść na kompromis. On nie chce zamieszkać w mieście, wyobraża nas sobie szczęśliwie żyjących w małej wiosce, najlepiej żeby były niedaleko góry i jeziora, nie miałby też nic przeciwko ucieczce przed technologią, czyli brak TV i internetu, no, komórkę chciałby sobie zostawić, a poza tym głusza, nieprzebrane lasy wokół nas. Dla mnie nie do pomyślenia!
no wlasnie, ja pod tym wzgledem przypominam "promyczka". powiem ci jak ja chce to rozwiazac: mimo ze kocham swoje miasto, nie wyobrazam sobie zycia w centrum, mieszkam w idealnym miejscu, polorzonym 15min jazdy autobusem od rynku, jednoczesnie w ciszy i spokoju. w bliskim sasiedstwie niema zadnego bloku ani ruchliwej drogi.
a gdy bede stad uciekal to w podobne miejsce, moze w ktorejs z przyleglych podkrakowskich wsi. blisko od miasta i jednoczesnie w wiejskiem spokojnym otoczeniu, jak u kochanowskiego . do gor ktore uwielbiam jest 1.5h jazdy, do ojcowskich lasow jeszcze blizej.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 220 gości