Kłótnie w związku...
Moderator: modTeam
cóż
Są takie jednostki, które rozumują, iż jeżeli jest wszystko ok, to, censored, ok nie jest Więc kłótnia musi być. Po co? Dla sportu. Ale o wykrzywionych przypadkach dyskutować nie zamierzam.
Są takie jednostki, które rozumują, iż jeżeli jest wszystko ok, to, censored, ok nie jest Więc kłótnia musi być. Po co? Dla sportu. Ale o wykrzywionych przypadkach dyskutować nie zamierzam.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
ja tez tak mam generalnie glosno mowie, a jak juz cos mnie szczegolnie zaaferuje to juz w ogole.. ale nie krzycze, na razie moze raz na mojego normalnie sie wydarlam, bo juz panowanie nad soba stracilam. Wole sie spokojnie poklocic i przedstwic swoje stanowisko.pani_minister pisze:np. jak opowiadam jakąś dłuższą historię albo emocjonuję się rozmową
"To jest tak, że gdy mam co chcę,
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Chyba nie rozumiem. Mozesz jasniej?TedBundy pisze:Są takie jednostki, które rozumują, iż jeżeli jest wszystko ok, to, censored, ok nie jest
Definicja kłotni:Gosia... pisze:ale kłótnia jest w definicji czymś negatywnym <nie wie o co chodzi>
Ja w tym nic negatywnego ne widze. Dla mnie po prostu sa klotnie i klotnie.kłótnia «gwałtowna i ostra wymiana zdań»
moon pisze:Mozesz jasniej?
a bardzo chętnie Po prostu są tacy (a raczej takie, bo u facetów to rzadko spotykane ), gdy jest normalnie i spokojnie, to coś nie gra. Bo za dobrze jest
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
sophie pisze:Moim zdaniem to bezsilność.
I o to mi chodziło. Ale w extremalnych sytuacjach chodzi o brak argumentów, o nadrobienie krzykiem, o zwrócenie uwagi na siebie, bo coś...
TedBundy pisze:Bo za dobrze jest
Ty ciągle ironizujesz...
... choć facetom chodzi o ogół, a kobietom juz przeszkadza szczegół ;DD
KOCHAJ...i rób co chcesz!
pogadałem dziś sporo ze swoją kobietą nt kłótni. O tym, że troszkę ją dziwi, że przez cały rok nie było powodu do tego, by się pokłócić. Wyłożyłem spokojnie i w pełni całą prawdę, dlaczego robię tak a nie inaczej. Dlaczego nie uznaję i nie zaakceptuję w związku wrzasków, wywrzeszczanych pretensji i podniesionego tonu. I dlaczego nie mam zamiaru w ten sposób rozwiązywać naszych problemów,jeżeli takie się pojawią. I dlaczego wolę wszystko załatwiać na bieżąco, na spokojnie. I albo to w pełni akceptuje, albo szuka lepszego modelu. Myślę,że wreszcie zrozumiała. Bo wszytko to ma przyczyny w przeszłości. Nie czas i miejsce, by się o tym wywnętrzać.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
TedBundy pisze:Nie czas i miejsce, by się o tym wywnętrzać.
Nie krępuj się ;DD
TedBundy pisze:pogadałem dziś sporo ze swoją kobietą nt kłótni. ... troszkę ją dziwi...
Coś tam naściemniał? ;P
Kłótnia to wyraz emocji w rozmowie. Chce się zdominować target przekazem nadwerbalnym
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Dołączam się do tematu bo jakby nie patrzeć wiąże sięon z kłótnią.
Było dobrze między nami,ale wczoraj się pokłóciliśmy...jestesmy ze sobą 10 miesięcy,i planowałem w najbliższych dniach kochać się z nią(po raz pierwszy).Niestety wszystko zależało od tego jaki będzie wynik badań u ginekologa(choruje na sprawy kobiece).
teraz czeka ją zabieg za miesiąc.Troche byłem zawiedziony tym faktem,tym bardziej ze wiedziała wcześniej o tej dolegliwosci a mi powiedziała z 1,5 miesiaca temu(a wiedziala o niej od 1,5 roku).Mam do niej żal że nie mówi mi o wszystkim,mowila mi dosyc niedawno ze bedziemy sie kochac,ze tylko czeka az bede mial dom wolny.no i teraz mam,ale wiem ze i tak by nic z tego nie wyszlo,bo przeciez choroba....wkrecila mnie.
Chciałbym czegoś wiecej niz przytulania,a ona stwierdzila ze traktuje ją jak przedmiot Może troche zbyt wyraziscie pokazalem swoje niezadowolenie z tego faktu(milczałem). potem powiedziała ze nawet gdyby nie choroba i tak by nie poszla ze mna do łóżka bo to dla niej swietosc.Tyle sprzecznosci w tym co mowi...nagle stwierdzila ze nie ma milosci w naszym zwiazku,ale taka jest prawda ze w/g niej nie mam prawa miec jakiegos "ale",nie moze nic mi sie nie podobac...jest strasznie cyniczna i ta ksie zastanawiam po co ona ze mna jest skoro nic nie czuje....
co o tym myślicie?
Było dobrze między nami,ale wczoraj się pokłóciliśmy...jestesmy ze sobą 10 miesięcy,i planowałem w najbliższych dniach kochać się z nią(po raz pierwszy).Niestety wszystko zależało od tego jaki będzie wynik badań u ginekologa(choruje na sprawy kobiece).
teraz czeka ją zabieg za miesiąc.Troche byłem zawiedziony tym faktem,tym bardziej ze wiedziała wcześniej o tej dolegliwosci a mi powiedziała z 1,5 miesiaca temu(a wiedziala o niej od 1,5 roku).Mam do niej żal że nie mówi mi o wszystkim,mowila mi dosyc niedawno ze bedziemy sie kochac,ze tylko czeka az bede mial dom wolny.no i teraz mam,ale wiem ze i tak by nic z tego nie wyszlo,bo przeciez choroba....wkrecila mnie.
Chciałbym czegoś wiecej niz przytulania,a ona stwierdzila ze traktuje ją jak przedmiot Może troche zbyt wyraziscie pokazalem swoje niezadowolenie z tego faktu(milczałem). potem powiedziała ze nawet gdyby nie choroba i tak by nie poszla ze mna do łóżka bo to dla niej swietosc.Tyle sprzecznosci w tym co mowi...nagle stwierdzila ze nie ma milosci w naszym zwiazku,ale taka jest prawda ze w/g niej nie mam prawa miec jakiegos "ale",nie moze nic mi sie nie podobac...jest strasznie cyniczna i ta ksie zastanawiam po co ona ze mna jest skoro nic nie czuje....
co o tym myślicie?
Bo traktujesz przedmiotowo, Lecter. Skoro ma problemy zdrowotne natury kobiecej, to przeciwzkazaniem może być uprawianie seksu. Lepiej niech wyleczy się całkowicie, to wtedy będziecie mogli zając się spokojnie seksem, a w międzyczasie możecie pieścić się inaczej. Więcej wyrozumiałości i czułości proponuje.
Ostatnio zmieniony 05 kwie 2007, 10:56 przez natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
lecter no to ja musisz bardzo kochac, skoro ona ma problem bo jest chora, a ty wielkie zale o to, ze sie nie podupczysz
tyle to i ja widze.
Nie mówila ci bo widac nie wiedziała czy może, nie wiedziała, czy jej nie odrzucisz.
Powiedziała a Ty co, choroba sie nie przejałes, nie wsparłes jej. Tylko foch, ze se nie umoczysz.
lecter pisze:stwierdzila ze nie ma milosci w naszym zwiazku
tyle to i ja widze.
Nie mówila ci bo widac nie wiedziała czy może, nie wiedziała, czy jej nie odrzucisz.
Powiedziała a Ty co, choroba sie nie przejałes, nie wsparłes jej. Tylko foch, ze se nie umoczysz.
lecter pisze:Tyle sprzecznosci w tym co mowi...nagle stwierdzila ze nie ma milosci w naszym zwiazku,ale taka jest prawda ze w/g niej nie mam prawa miec jakiegos "ale",nie moze nic mi sie nie podobac...jest strasznie cyniczna i ta ksie zastanawiam po co ona ze mna jest skoro nic nie czuje....
Rozumiem, co czujesz, ale moja rada to: Ochłoń trochę. Dziś sam dojdziesz do wniosku, że nie wiesz sam, o co Ci chodziło. O ile oczywiście nie zrobisz czegoś, czego byś później żałował.
jak jedna osoba nie widzi sensu bycia razem, to związek nie ma podstaw do istnienia.
ale ja wiedzialem o tej chorobie tyle ze pozniej.a i tak dowiedzialem sie bo niejako na niej to wymusilem-nie pozwalala sie dotykac,wiec sie pytam o co chodzi...dopiero po kilkunastu miesiacach prosb wykrztusila to z siebie...
powiedzialem ze troche za pozno wziela sie za leczenie
tak... to lepiej wciskac kit,a jak sie zapytam to sie powie...
pozatym wczoraj w dzien badan,myslalem ze to bedzie wiadomosc o ktorej mi od razu powie,wiedziala ze ja wiem o nich i interesuje mnie to...i przyznala sie ze liczyla na to ze nie zapytam
zawsze ma wytlumaczenie na swoje zachowanie i robi z siebie sierotke marysie,ktorej ciagle brakuje czulosci-zgadzam sie,dawalem jej to caly czas...wczoraj tego zabraklo...ale skoro mowi nagle ze jej brak....
wszelkie niezgadzanie sie z nia,jakas sprzeczka, nieuzycie wlasciwego slowa w nieodpowiednim tonie to jest dowod ze nei kocham
powiedzialem ze troche za pozno wziela sie za leczenie
Nie mówila ci bo widac nie wiedziała czy może, nie wiedziała, czy jej nie odrzucisz.
tak... to lepiej wciskac kit,a jak sie zapytam to sie powie...
pozatym wczoraj w dzien badan,myslalem ze to bedzie wiadomosc o ktorej mi od razu powie,wiedziala ze ja wiem o nich i interesuje mnie to...i przyznala sie ze liczyla na to ze nie zapytam
zawsze ma wytlumaczenie na swoje zachowanie i robi z siebie sierotke marysie,ktorej ciagle brakuje czulosci-zgadzam sie,dawalem jej to caly czas...wczoraj tego zabraklo...ale skoro mowi nagle ze jej brak....
wszelkie niezgadzanie sie z nia,jakas sprzeczka, nieuzycie wlasciwego slowa w nieodpowiednim tonie to jest dowod ze nei kocham
lecter, dorośnij później bierz się za kobiety.. jeśli jesteś takim ignorantem nic dziwnego że ci nie powiedziała o chorobie.. A ty bzykanie stawiasz na pierwszym miejscu.. jak byś miał chorego wacka chciałbyś się bzykać? A ona pomimo że wiedziała że jest chora bzykała się z tobą.. to jest poświęcenie..
Ile jest wart świat pełen grubych krat?
jak byś miał chorego wacka chciałbyś się bzykać?
jakbym mial chorego wacka to bym jej powiedzial o tym od razu a nie opowiadal inne historie.
A ona pomimo że wiedziała że jest chora bzykała się z tobą.. to jest poświęcenie..
nie,nie bzykala sie ani razu
[ Dodano: 2007-04-05, 11:53 ]
miesiac temu byla na badaniach i brala jakies tabletki i powiedziala ze juz tylko na kontrole musi pojsc i bedzie oki.
a wczoraj zareagowalem...wkurzony bylem i przyznalem sie jej ze liczylem na to na co liczylem,nie obrazilem jej,zapytalem ze skoro jest to takie powazne dlaczego nie zrobila wszystkiego zeby jak najszybciej sie wyleczyc,tym bardziej ze to grozi nowotworem.zwlekala 2 lata.....nie mowi o tym rodzicom,ukrywa wszystko,a skutkiem moze byc to ze niebedzie miala dzieci...to jest smutne
co się faceta uczepiliście? Kobieta nie była szczera, ukrywała to, nie podała prawdziwego powodu dlaczego nie jest gotowa na seks. Nie dziwię się,iż mogło to wzburzyć. Myśle,że gdyby wiedział wcześniej, z powodów oczywistych by zrozumiał a nie nalegał na to, tylko wysyłał ją szybko do lekarza, jak każdy facet martwiący się o zdrowie kogoś, na kim mu zależy.
Nie rozumiem oburzenia
Nie rozumiem oburzenia
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
lecter pisze:tak... to lepiej wciskac kit,a jak sie zapytam to sie powie...
Taka dziewicza przypadłość. Twoja dziewczyna obawia się wszystkiego, pewnie wizyty u ginekologa też się bała. Taki typ kobiety, zawsze będzie się bała Twojej reakcji (nawet gdy będzie się czuła bezpiecznie przy Tobie). Co z tym możesz zrobić, nie mam pojęcia. Przygotuj się, że wygodniej jej jest Cię okłamać niż stawić czoła swemu lękowi.
lecter pisze:caly czas jest moim oczkiem w glowie,zawsze mam dla niej czas,dbam zeby sie nie nudzila ze mna.ale jak dochodzi co do czego to ona zapomina o tym
Robisz dla niej wszystko, a ona nie chce się seksić. Masz nadzieję, że prędzej czy później się to zmieni. Nie zmieni, beznadziejna sytuacja.
lecter pisze:wszelkie niezgadzanie sie z nia,jakas sprzeczka, nieuzycie wlasciwego slowa w nieodpowiednim tonie to jest dowod ze nei kocham
Jesteś szczęśliwy będąc służącym w tym związku? Pewnie odpowiesz, że tak, tylko tego jednego Ci brakuje.
jak jedna osoba nie widzi sensu bycia razem, to związek nie ma podstaw do istnienia.
co się faceta uczepiliście?
w koncu ktos mnie rozumie;)
Myśle,że gdyby wiedział wcześniej, z powodów oczywistych by zrozumiał a nie nalegał na to, tylko wysyłał ją szybko do lekarza, jak każdy facet martwiący się o zdrowie kogoś, na kim mu zależy.
Ted, otóż to.po prostu czołwiek chce dobrze a wychodzi na to ze uwazaja go za nieczulego itraktuje kobiety jak przedmioty
Przygotuj się, że wygodniej jej jest Cię okłamać niż stawić czoła swemu lękowi.
zauwazylem to..wczesniej tez o paru innych sprawach mowila albo w ostatniej chwili albo jak sie zapytalem.i tlumaczy sie zawsze ze "a skad wiesz czy bym nie powiedziala" lub "wlasnie mialam ci powiedziec"...takie kombinowanie,a pozniej wychodzi na to ze to ja ciagle stwarzam problemy
Robisz dla niej wszystko, a ona nie chce się seksić.
jakbym byl takim dziwnym typem faceta i nie chcial sie w ogole seksic,nie dowiedzialbym sie o chorobie.wszystko moge zrozumiec i poczekac tez moge na seks...ale wole sie dowiedziec wczesnie a nie po serii podchodow,bo ja widze ze jest cos nie tak
- jamaicanflower
- Maniak
- Posty: 567
- Rejestracja: 13 paź 2004, 15:43
- Skąd: Jamajka :D
- Płeć:
pani_minister pisze:Zresztą Suońce moje ma pod tym względem podobnie - gdy tylko lekko podnoszę ton mówi mi, żebym nie krzyczała. Gdybym naprawdę krzyknęła - podejrzewam, że po prostu zamknąłby drzwi z drugiej strony.
A mój nienawidzi tego jadu, który wylewa się uszami, kiedy przechodzę na irytująco opanowany ton i za maską pozornego spokoju podaję ironię, sarkazm i co tam jeszcze. Natychmiast wtedy mówi, że mam dać znać, jak sobie przemyślę, co mam mu do powiedzenia i będę zdolna opanować ten potok złośliwości, aby powiedzieć jasno, o co chodzi, bo inaczej toczymy bezensowną wojnę. Czasem trzeba ze mną ostro
pani_minister pisze:Bo z ironią można dyskutować (choć bywa trudno), ale z krzykiem nie.
Jak nie, jak tak? Najlepiej to widać na wielodzietnych rodzinach polskich, albo wśród południowców, mieszkańców Włoch czy Hiszpanii itd. Ci ludzie właśnie tak ze sobą rozmawiają, normą dla nich jest hałas, gwar, pokrzykiwanie, krzykiem byłoby dla nas nawet zwykłe polecenie kupienia bułek wydane przez matkę Włoszkę Nie chcę wiedzieć jak u nich klótnia wygląda i ilu domowników nie wychodzi z niej cało
pani_minister pisze:Ironia zaś to sytuacja odwrotna - opanowanie, ale pewien brak dobrej woli.
Naprawdę według Ciebie ironia podszyta złością to wyraz opanowania? A jeśli tak, to ja wolę krzyk wywołany chwilowym brakiem opanowania i dojściem do głosu emocji, niż takie opanowanie i pełną kontrolę prowadzącą do zadawania bólu ironią, sarkazmem i lodowatym stosunkiem.
Mysiorek pisze:Z czym jest równoznaczna?
Ze słabością? - to krzyczeć w kiblu, proszę!
A więc do zobaczenia w kiblu
Mysiorek pisze:Krzyk, to upodlenie. I siebie, i łunego. ... no bo co można, krzyczeć głośniej?!
Krzyk, to brak argumentów. To dno.
Czyli jakikolwiek krzyk, już nawet nie mówiąc o kłótni, jest zły sam w sobie Jeśli tak, to raczej sobie nie pogadamy. Zło krzyku nie jest kwestią bezsporną. Dla kogoś będzie zły, dla innego to
moon pisze:sposo b wyrazania argumentow jedynie
A na przykład mój mamciak wydziera się przez pare minut, by wypuścić z siebie złe emocje, oczyścić umysł i już bez tych trujących oparów złości zastanowić się nad sytuacją. Nie jest to jakaś regularna praktyka, kiedyś było gorzej, ale zdarza się nadal, że woli najpierw wyrzucić to, co w niej narośnie przed "winowajcą" i dopiero wtedy jest gotowa trzeźwo spojrzeć i otwarzyć się na normalną rozmowę o problemie. Fakt, to zazwyczaj jest dla mnie bolesne, a dla taty przeciwnie - zdaje się tego w ogole nie zauważać, czeka, aż burza przejdzie i spokojnym głosem przemawia, czym ją ujarzmia, bo mamciak też stopniowo przechodzi na cichsze nuty.
// Life is...
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
jamaicanflower pisze:A mój nienawidzi tego jadu, który wylewa się uszami, kiedy przechodzę na irytująco opanowany ton i za maską pozornego spokoju podaję ironię, sarkazm i co tam jeszcze
Mi się nic nie wylewa, poza złością (pisząc o krzyku określałaś ją zdaje się jako zdrową). Spokój tez nie jest pozorny, jak ma być jedynie pozorny, to co komu po nim?
Jamajka, nie dogadamy się. Dla Ciebie sarkazm i ironia są równoznaczne z jadem i skrajną podłością, a krzyk to szczerość i naturalność, które cenisz. Ja nie lubię krzyku, źle na mnie wpływa hałas, nie jest dla mnie naturalny, bo nie jestem do niego - jak ci południowcy na przykład - przyzwyczajona. Do tego sam krzyk nie wyklucza jadu, bo złośliwości można komunikować przy różnym natężeniu dźwięku. Jest agresją, naruszeniem mojego miru bez-hałasowego. Potem będzie co - rękoczyny?
jamaicanflower pisze:Najlepiej to widać na wielodzietnych rodzinach polskich
Na mojej nie bardzo, każde z mojego rodzeństwa ma podejście podobne i krzyku nie znosi (co nie znaczy, że nie wrzaśnie sobie czasem ).
jamaicanflower pisze:Naprawdę według Ciebie ironia podszyta złością to wyraz opanowania?
Tak. A czego wyrazem jest dla Ciebie?
I skoro tak propagujesz krzyk, mam pytanie: czy według Ciebie wyrządza mniejszą krzywdę i ból? Dlaczego?
- jamaicanflower
- Maniak
- Posty: 567
- Rejestracja: 13 paź 2004, 15:43
- Skąd: Jamajka :D
- Płeć:
pani_minister pisze:Spokój tez nie jest pozorny, jak ma być jedynie pozorny, to co komu po nim?
Skoro spokój, to co tu robi chłód, ironia, kpina i szyderstwo?
pani_minister pisze:skoro tak propagujesz krzyk, mam pytanie: czy według Ciebie wyrządza mniejszą krzywdę i ból? Dlaczego?
Ja propaguję krzyk? Przeciez od początku podkreślam zapobiegawczo, że wręcz fizyczny ból sprawia mi krzyk, użyty nie tylko wobec mnie. Ale ja jestem przesadnie wrażliwa na krzyk i nie potrafię go znieść bez płaczu Krzyk jawi mi się jako bardziej humanitarny, bo postrzegam go jako słabość, niekontrolowany upust emocji, których się tyle nazbierało, że człowiek nie potrafi ich trzymać na wodzy i inaczej sobie z nimi poradzić. W krzyku wypływa ze stuprocentową szczerością wszystko, co nas gnębi, bo złość, rozżalenie, rezygnacja już nas przytłaczają i nie tracimy siły na ironiczne manewry. Więc ta słabośc dla mnie jest bardziej ludzka i zyskuje w moich oczach zrozumienie i rozgrzeszenie dalece szybciej niż zupełnie opanowane i, według mnie okrutne, porcjonowanie powodów do złości w postaci ironii itd. Poza tym, krzyk jest dla mnie położony bliżej chęci poprawy kontaktów, to taki króki akt desperacji, a ironia to odejście od tej dobrej woli daleko. Ale to nie jakieś moje czcze gadanie, wieloletnie doświadzenie mówi mi, ze ironiczne ataki na dłużej zapadają w pamięć i dużo głębiej ranią niż takie krzyki.
// Life is...
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
jamaicanflower pisze:Skoro spokój, to co tu robi chłód, ironia, kpina i szyderstwo?
Siedzą sobie wszystkie razem i bardzo im dobrze we własnym towarzystwie Od kiedy spokój jest równoważny z dobrocią, szczerością, otwartością i miłością do świata?
A dlaczego złość nie może być spokojna? To, że jestem wkurzona nie oznacza, że muszę stracić panowanie nad sobą. Oczywiście zdarza się i tak, ale jedno nie musi automatycznie pociągać za sobą drugiego.
jamaicanflower pisze:niekontrolowany upust emocji, których się tyle nazbierało, że człowiek nie potrafi ich trzymać na wodzy i inaczej sobie z nimi poradzić.
No dobra, oznaka bezradności i tego, że sytuacja kogoś przerosła - czyli to, co zostalo tutaj wielokrotnie napisane, że to brak kontroli i opanowania. Ale na miłość boską, ile można? Czy byle duperel ma przerastać człowieka? Jak ktoś sobie z rzeczywistością nie radzi na każdym kroku, to oznacza, ze może sobie krzyczeć do woli na otoczenie? Ja sobie na ten przykład nie życzę. Jak ma się ktoś na mnie drzeć, to naprawdę wolę, żeby najpierw poszedł do tego kibla, wydarł się do ścian, przemył twarz zimną wodą i dopiero wrócił do mnie, komunikować dalej swe przemyślenia. Tym bardziej, że krzycząc także mozna być złośliwym, podłym i małostkowym, krzyk nie jest wcale gwarancją jakiegoś szczerego i autentycznego przekazu z nie wiadomo jak głebokich obszarów ducha.
jamaicanflower pisze:Poza tym, krzyk jest dla mnie położony bliżej chęci poprawy kontaktów, to taki króki akt desperacji, a ironia to odejście od tej dobrej woli daleko
Jamajka, co Ty piszesz? Jak ktoś na mnie wrzeszczy, mimo, że tego nienawidzę, to znaczy, że dobrą wole okazuje?
I zapytam jeszcze raz: czego wyrazem dla Ciebie jest ironia?
- Smerfetka;)
- Bywalec
- Posty: 51
- Rejestracja: 16 lut 2007, 23:46
- Skąd: Wrocław
- Płeć:
wiecie jak wygląda moja kłótnia to ja wściekam się na mojego mężczyznę, mówię mu co mi nie pasuje, a on potulnie jak baranek mówi, że mam racje, także to właściwie nie jest kłótnia a czasami tak bym wolała. żeby on też powiedział mi co myśli, a nie tylko poddawał sie temu co ja mówię. ogólnie mój chłopak jest spokojny i nie lubi się kłócić, a ta obojętność naprawdę czasem mnie doprowadza do wścikłości. ale wiem, że on się nie zmieni
mam to szczęście, że znalazłam Tego JEDYNEGO!!!! Kocham Cię Dziubasku:*
kobieta się droczyła kiedyś ze mną, iż czasem chciałaby się ostro pokłócić by zobaczyć jak wówczas zareaguję. Płonne nadzieje Bo od czasów ostatniej rozmowy wie, co myślę o tym sposobie rozwiązywania sporów i gdzie jego przyczyna takiego, a nie innego mego stanowiska.
http://www.facebook.com/LKSPogonLwow
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
Reaktywowany w 2009 r. Razem przywróćmy świetność tej historycznej drużynie!
http://www.piotrlabuz.pl/
http://michalpasterski.pl/
http://www.mateuszgrzesiak.pl/
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
U mnie tez duzo trzezwiej sie mysli jak sie juz powydzieram, ale nie wydzieram sie celowo zeby wypuscic zle emocje.jamaicanflower pisze:wypuścić z siebie złe emocje, oczyścić umysł i już bez tych trujących oparów złości zastanowić się nad sytuacją.
Placzpani_minister pisze:Potem będzie co - rękoczyny?
- jamaicanflower
- Maniak
- Posty: 567
- Rejestracja: 13 paź 2004, 15:43
- Skąd: Jamajka :D
- Płeć:
pani_minister pisze:Jamajka, nie dogadamy się.
No chyba nie Nie uniknęłabym powtórzeń, gdybym miała odpowiadać na Twego posta. Nasza rozmowa od początku była bezcelowa, a teraz dodatkowo staje się trochę nudna, bo dublujemy podane już argumenty, używając jedynie innych słów. Ty nie możesz się nadziwić moim poglądom, ja Twoim. Trudno, musimy się z tym pogodzić w tym kłótliwym temacie
pani_minister pisze:ironia
Tym, czym dla Ciebie w tym temacie krzyk - podłym, niskim odruchem obronnym. Jako, że jestem zaprzyjaźniona z google, pożyczyłam sobie znalezione tam definicje. O ironii:
W rozumieniu potocznym ironię utożsamia się z zawoalowaną kpiną, złośliwością, wyśmiewaniem, dystansem.
Mówienie nie wprost, chwalenie poprzez naganę (i na odwrót), wyśmiewanie, udawanie, satyrę.
Z gr. εἰρωνεία eironeia - udawanie głupszego, oszukiwanie, zachowywanie się w sposób chytry i plebejski.
O sarkazmie:
Łacińskie sarcasmus wywodzi się z gr. σαρκασμός sarkasmos – od σαρκάζω sarkazo, czyli “przygryzam wargi z wściekłości”.
Komponentami sarkazmu są: zjadliwość, uszczypliwość, gorycz.
A abstrahując od tematu topiku:
Sarkazm - najniższa forma dowcipu, za to najwyższa forma inteligencji (the lowest form of humour but the highest form of wit).
Ja bym po myślniku dopisała jeszcze "może być" i że u mnie jest w nadto częstym użyciu.
// Life is...
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
zatraconyŚwiatNagichSłów,PudłoStarychMyśli,
WysypiskoLudzkichSił
iZałzawionyKrzakPytań
międzyMarzeniami,ASnem
chcęWiedziećPierwszaJakiJestŚwiatBezNocy
jakiŚwiatBezNocy
więcWyjęSzeptemDoWieczornegoMilczenia
...but a dream //
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 766 gości