Zaręczyny - po co i dlaczego?
Moderator: modTeam
Zaręczyny - po co i dlaczego?
Ostatnio nurtuje mnie pewna myśl.
Po co tak naprawdę ludzie się zaręczają.
wiem wiem powiecie z miłości...ale czy aby na pewno?
Czy zaręczyny nie są po prostu "smyczą" dzięki której czujemy się pewniejsi?
Tak chyba było własnie w moim przypadku i może,a raczej na pewno nabralam do tego takiego sceptycznego podejścia.
Jak to jest waszym zdaniem.
Ostatnio dowiedziałam się,że znajomi którzy też się zaręczyli...zerwali zaręczyny kurde co się dzieje.
Gdzie miłość,wierność?Wiem,że powiecie,że to zależy od ludzi...ale czy aby przyapdkiem kiedyś nie było lepiej?Kurde jak słucham swojej babci to wszystko wydaje mi się lepsze.
Mówi,ze nie poznaje dzisiejszego świata.
Czy naprawdę stał się aż taki zły...?aż strach pomyśleć co bedzie za kilka lat.
Po co tak naprawdę ludzie się zaręczają.
wiem wiem powiecie z miłości...ale czy aby na pewno?
Czy zaręczyny nie są po prostu "smyczą" dzięki której czujemy się pewniejsi?
Tak chyba było własnie w moim przypadku i może,a raczej na pewno nabralam do tego takiego sceptycznego podejścia.
Jak to jest waszym zdaniem.
Ostatnio dowiedziałam się,że znajomi którzy też się zaręczyli...zerwali zaręczyny kurde co się dzieje.
Gdzie miłość,wierność?Wiem,że powiecie,że to zależy od ludzi...ale czy aby przyapdkiem kiedyś nie było lepiej?Kurde jak słucham swojej babci to wszystko wydaje mi się lepsze.
Mówi,ze nie poznaje dzisiejszego świata.
Czy naprawdę stał się aż taki zły...?aż strach pomyśleć co bedzie za kilka lat.
Carpe diem!
KocurekV pisze:Czy zaręczyny nie są po prostu "smyczą" dzięki której czujemy się pewniejsi?
bo ja wiem, chyba u mnie nie. są rzeczy przez które odeszła bym przed zareczynami, ale to te same przez które odeszla bym i po nich. Ja sie tam czuje od bardzo dawna pewnie, narzeczony daje mi te pewnośc, czuje ja kazdego dnia, ja staram sie by on ja tez czuł. W tym wzgledzie po zareczynach nic sie nie zmieniło u mnie
KocurekV pisze:Ostatnio dowiedziałam się,że znajomi którzy też się zaręczyli...zerwali zaręczyny kurde co się dzieje.
nic nowego, ludzie wiąza sie ze soba rozstaja na różnych etapach zycia. w sumie lepiej po zareczynach niz po slubie
KocurekV pisze:ale czy aby przyapdkiem kiedyś nie było lepiej?Kurde jak słucham swojej babci to wszystko wydaje mi się lepsze.
nie wiem czy było lepsze. Fakt może rzadziej sie ludzie rozstawali, ale czesciej byli bez milosci ze soba.
KocurekV pisze:Czy naprawdę stał się aż taki zły...?aż strach pomyśleć co bedzie za kilka lat.
ja nie jestem az tak złej mysli.
Nawet ze słów Dzindzer wynika ze zaręczyny to rzecz czysto umowna. Dla mnie to i tak jest tzw "mały udupiacz" (ślub to "duży udupiacz") bo przecież nie ma bajek a uczucia (czy jakkolwiek to nazwac) po pewnym czasie słabna i wygasaja a "udupiacz pozostaje"...
Zdaniem mnie, osoby potrzebujace zareczyn podswiadomei chca uwiazac partnera w obawie przed jego odejsciem..
Mam swoje zdanie na ten temat. Czasy sie zmieniły bo przpływ informacji i czestotliwosc spotykania osobników płci przeciwnej wzrosła kilkunastokrotnie. Kiedys wszystko toczyło sie wolniej bez telefonów komórkowych. Aczkolwiek babcia też pewnie nie dopowiada paru szczegółów
Czytajac, słuchajac, oglądając kształtujemy swoja świadomość i podświadomość. Wchłaniamy wzorce które nam pasuja. Kiedy dorośniemy będziemy według nich żyć. Jakie to wzorce sami sobie odpowiedzcie.
Zdaniem mnie, osoby potrzebujace zareczyn podswiadomei chca uwiazac partnera w obawie przed jego odejsciem..
Kocurek pisze:Gdzie miłość,wierność?Wiem,że powiecie,że to zależy od ludzi...ale czy aby przyapdkiem kiedyś nie było lepiej?Kurde jak słucham swojej babci to wszystko wydaje mi się lepsze.
Mam swoje zdanie na ten temat. Czasy sie zmieniły bo przpływ informacji i czestotliwosc spotykania osobników płci przeciwnej wzrosła kilkunastokrotnie. Kiedys wszystko toczyło sie wolniej bez telefonów komórkowych. Aczkolwiek babcia też pewnie nie dopowiada paru szczegółów
Czytajac, słuchajac, oglądając kształtujemy swoja świadomość i podświadomość. Wchłaniamy wzorce które nam pasuja. Kiedy dorośniemy będziemy według nich żyć. Jakie to wzorce sami sobie odpowiedzcie.
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Martinoo pisze:Kiedy dorośniemy
Nie wiem, jak Ty, Martinoo, ale ja chyba dorosłam już dawno. A Ty się jeszcze kształtuj w takim razie i gdy już dorośniesz przyjdź i powiedz, co sądzisz na temat zaręczyn
KocurekV pisze:Po co tak naprawdę ludzie się zaręczają.
Każdy ma własne powody. jedni się zaręczą, bo tak wypada na przykład po 3 latach chodzenia ze sobą, inni uznają to za naturalną kolej rzeczy. Zakładam, że raczej nie z miłości, bo z miłości to się jest ze sobą, zaręczyny mogą się wtedy pojawić - ale nie muszą. Zaręczyny to zresztą formalność, wstęp do ślubu przecież, więc pytanie powinno brzmieć: po co ludzie się żenią / za mąż wychodzą.
pani_minister pisze:Martinoo pisze:Kiedy dorośniemy
Nie wiem, jak Ty, Martinoo, ale ja chyba dorosłam już dawno. A Ty się jeszcze kształtuj w takim razie i gdy już dorośniesz przyjdź i powiedz, co sądzisz na temat zaręczyn
Nie moge zakładac tego ze jak dorosne to bede chciał sie żenić. System który wchołnełaś, który sie w tobie zakorzenił i który uznałas za dobry ja odrzucam. Jakies alternatywy?, mam swoja wizje życia i mam nadzieje ja realizować... A to co oferuje mi "Twój system - nasz system"... zawsze mam go pod reką gdybym tak przypadkiem dorósł...
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Dla mnie zaręczyny są jakby pokazaniem drugiej osobie "tak to Ciebie chcę za żonę/męża" "z Tobą chcę budować na skale". I wcale nie ma wydźwięku przynależności. "Dałem Ci pierścionek, powiedziałem swoje i teraz jesteś moja". Zaręczyny smyczą? W ten sposób patrząc wszystko może być smyczą trzymającą dwoje ludzi przy sobie. "Jak ze mną zamieszka będę mogła go kontrolować" itp pier.doły.
Oczywiście nie każdemu potrzebne do szczęścia zaręczyny czy ślub. Chociaż czasami dopóki coś się nie zdarzy, nie mamy świadomości, że to jest to czego potrzebujemy.
Oczywiście nie każdemu potrzebne do szczęścia zaręczyny czy ślub. Chociaż czasami dopóki coś się nie zdarzy, nie mamy świadomości, że to jest to czego potrzebujemy.
Non! Rien de rien... Non ! Je ne regrette rien !
Martinoo pisze:Nie moge zakładac tego ze jak dorosne to bede chciał sie żenić. System który wchołnełaś, który sie w tobie zakorzenił i który uznałas za dobry ja odrzucam. Jakies alternatywy?, mam swoja wizje życia i mam nadzieje ja realizować... A to co oferuje mi "Twój system - nasz system"... zawsze mam go pod reką gdybym tak przypadkiem dorósł...
Jestes mlody i Twoje przekonania moga zmienic sie jeszcze 10 razy. Znam ludzi z podobnymi przekonaniami do Twoich obecnych i po latach budzili sie "z reka w nocniku" - sami jak palce...
Powodzenia w zyciu
Martinoo pisze:po pewnym czasie słabna i wygasaja a "udupiacz pozostaje"...
oraz oddupiacz w postaci separacji lub oddupiacz formalny w postaci rozwodu
Martinoo pisze:Zdaniem mnie, osoby potrzebujace zareczyn podswiadomei chca uwiazac partnera w obawie przed jego odejsciem..
zaręczyny to cos dla ludzi ktrzy cha slubu. Sa ludzie dla których naturalnym jest to, ze jak sa pewni, ze chca być zawsze razem to biora slub. Dla mnie slubu mogło by nie byc, nie potrzebuje go jakos specjalnie. Ślub jest wazniejszy dla mojego narzeczonego. Więc bedzie slub.
Martinoo pisze:Nie moge zakładac tego ze jak dorosne to bede chciał sie żenić.
ani tego, ze nie bedziesz chciał. Teraz mozesz nie chcec, mozesz sobie nie wyobrazac, ze zechcesz. Ja sobie nie wyobrazalam. Jednak wiedzialam, że to mi sie pozmieniac moze i sie pozmienialo
Madison pisze:Znam ludzi z podobnymi przekonaniami do Twoich obecnych i po latach budzili sie "z reka w nocniku" - sami jak palce...
a ja znam ludzi ktorzy slubu nie chcieli, którzy sa w bardzo szczesliwych zwiazkach juz wiele lat. wiec roznie w zyciu bywa
Aha, jeszcze jedno
Zerwanie zaręczyn to jeszcze pikuś. Po prostu stwierdzili, że niestety nie dadzą rady ze sobą żyć na codzień i się rozeszli. Chyba lepiej tak, niż żeby mieli podjąć taką decyzję zaraz po ślubie?
Ale generalnie coraz łatwiej przychodzi ludziom decydowanie np o rozwodzie. Coraz rzadziej chcą rozwiązać problemy jakie mają, wolą po prostu definitywnie się rozejść.
A czy kiedyś było lepiej? Nie wiem, może po prostu trudniej było przeprowadzić rozwód? Mniejsza akceptacja społeczna...
Ostatnio dowiedziałam się,że znajomi którzy też się zaręczyli...zerwali zaręczyny kurde co się dzieje.
Zerwanie zaręczyn to jeszcze pikuś. Po prostu stwierdzili, że niestety nie dadzą rady ze sobą żyć na codzień i się rozeszli. Chyba lepiej tak, niż żeby mieli podjąć taką decyzję zaraz po ślubie?
Ale generalnie coraz łatwiej przychodzi ludziom decydowanie np o rozwodzie. Coraz rzadziej chcą rozwiązać problemy jakie mają, wolą po prostu definitywnie się rozejść.
A czy kiedyś było lepiej? Nie wiem, może po prostu trudniej było przeprowadzić rozwód? Mniejsza akceptacja społeczna...
Non! Rien de rien... Non ! Je ne regrette rien !
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Ja tak jak Elspeth.
To taka kropka nad "i" jest jesli o chodzenie chodzi. Wiadomo juz wtedy ze jest to cos powaznego, oficjalnego. To nie jest tylko kwesti amiedzy 2 osob ami ale tez informacja pewna w strone rodziny.
Inaczej sie patrzy na dziewczyne mojego syna [ktora przeciez latwo moze zmienic] a inaczej na jego oficjalna narzeczona z ktora chce date uzgadniac.
Dl amnie to takie upewnienie tego rpzed soba samym i bliskimi ze chce sie juz zaczac tworzyc dorosly powazny zwiazek, rodzine.
To taka kropka nad "i" jest jesli o chodzenie chodzi. Wiadomo juz wtedy ze jest to cos powaznego, oficjalnego. To nie jest tylko kwesti amiedzy 2 osob ami ale tez informacja pewna w strone rodziny.
Inaczej sie patrzy na dziewczyne mojego syna [ktora przeciez latwo moze zmienic] a inaczej na jego oficjalna narzeczona z ktora chce date uzgadniac.
Dl amnie to takie upewnienie tego rpzed soba samym i bliskimi ze chce sie juz zaczac tworzyc dorosly powazny zwiazek, rodzine.
KocurekV pisze:Mówi,ze nie poznaje dzisiejszego świata.
Czy naprawdę stał się aż taki zły...?
Tak. Jest gówniany. Niby bogatszy o osiagnięcia techniki, ale coraz gorszy pod względem moralności.
pani_minister pisze:wstęp do ślubu przecież, więc pytanie powinno brzmieć: po co ludzie się żenią / za mąż wychodzą.
Dokładnie. PO CO są śluby?
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Elspeth pisze:Ale generalnie coraz łatwiej przychodzi ludziom decydowanie np o rozwodzie. Coraz rzadziej chcą rozwiązać problemy jakie mają, wolą po prostu definitywnie się rozejść.
Ludzie chcą rozwiązywać problemy. Tylko rozwiazanie widzą jedynie takie, że partner ustąpi.
Elspeth pisze:A czy kiedyś było lepiej? Nie wiem, może po prostu trudniej było przeprowadzić rozwód? Mniejsza akceptacja społeczna...
Kiedyś baba w głowie miała, że z chłopem musi żyć po kres dni. I chłop tak samo myślał i nie opuszczał swojej baby. Kłótnie, problemy były podobne jak dzisiejsze, tylko... jakoś żyli z tym. W jednych małżeństwach było lepiej, w innych gorzej.
Zerwanie zaręczyn to jeszcze pikuś. Po prostu stwierdzili, że niestety nie dadzą rady ze sobą żyć na codzień i się rozeszli. Chyba lepiej tak, niż żeby mieli podjąć taką decyzję zaraz po ślubie?
Lepiej towar odłożyć na półkę przed dojściem do kasy. Potem mogą być problemy z reklamacją.
Ja np. zerwałem zaręczyny. Z kilku powodów.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
KocurekV pisze:Czy zaręczyny nie są po prostu "smyczą" dzięki której czujemy się pewniejsi?
Czasem tak. Mam taka znajoma, ktora tak trula facetowi o tych zareczynach (a nie byli ze soba nawet rok), ze w koncu ulegl i zareczyli sie jakies pol roku temu. Z tego co wiem, to miedzyczasie zrywali te zareczyny jakies 2 razy. Ona chce go utrzymac za wszelka cene, a pierscionek daje jej niby pewnosc.
Dla mnie zareczyny powinny sie juz laczyc z planowana data slubu. Taki nastepny duzy krok w związku, a nie "widzimisie".
KocurekV pisze:Po co tak naprawdę ludzie się zaręczają.
Każdy zaręczyny chyba odbiera inaczej. Osobiście uważam, że to jest takie "mocniejsze i głębsze" planowanie przyszłości razem. Żadna smycz. Po prostu takie czyste i proste słowa "Kocham Cię i chce być z Toba zawsze".
Do tego jednak trzeba dorosnąć. Kupić pierścionek to kazdy potrafi. Trzeba patrzeć w przyszłość i jakoś zaplanować wspólną przyszłosć - niekoniecznie od razu datę ślubu.
Zaręczyny chyba powinny iść w parze z większymi krokami - wspólnym mieszkaniem, wspólnymi planami, daniem do zrozumienia rodzinie, że to jest TA JEDYNA osoba. Jak to napisała moon:
moon pisze:Dla mnie to takie upewnienie tego przed soba samym i bliskimi ze chce sie juz zaczac tworzyc dorosly powazny zwiazek, rodzine.
Po zachodzie bywa najprzyjemniej...
Martinoo pisze: "mały udupiacz" (ślub to "duży udupiacz") bo przecież nie ma bajek a uczucia (czy jakkolwiek to nazwac) po pewnym czasie słabna i wygasaja a "udupiacz pozostaje"...
.
Pierdoły wypisujesz jakos moje uczucie mimo 26 lat dalej są jakie były i znajde Ci ludzi co są dłuzej , a uczucia sie nie zmieniły .
To jest tak -- kochasz kogoś , to mu to mówisz (wszak niby nie musisz )
a jak chcesz z kims byc -- to bierzesz slub !
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Dzięki serdeczne za wszystkie opinie.
Tak jak w kazdym przpadku i sytuacji tak i w tej każdy ma swoje zdanie na ten temat.
Jedni piszą o zaręczynach jako udupiaczu,inni o pewności którą one daja,a jeszcze inni miłości.
Jedyny wniosek który mi się teraz nasuwa to taki,że zaręczyny poprzedzają slub,są kolejnym krokiem do tego,aby chciec być ze sobą.
Mówicie tutaj o pewności drugiej osoby.Nie wierzę w coś takiego.Można ufac drugiej osobie,wierzyć jej i tyle
Zdaje sobie sprawę,że jestem do tego sceptycznie nastawiona po tym co przeszłam i mam nadzieję,że moje nastawienie się zmieni.
Ale patrząc z perspektywy czasu on chciał mnie uwiązać.Chciał być pewny,że będę z nim cokolwiek by nie zrobił.Wiem zapytacie czemu się zgodzilam?Sama nie wiem...może bałam się,że jeśli się nie zgodzę to mnie zostawi zapłaciłam za to i teraz wiem,że nie warto robić czegos jeśli się nie jest pewnym swoich uczuć i decyzji.
Tak jak w kazdym przpadku i sytuacji tak i w tej każdy ma swoje zdanie na ten temat.
Jedni piszą o zaręczynach jako udupiaczu,inni o pewności którą one daja,a jeszcze inni miłości.
Jedyny wniosek który mi się teraz nasuwa to taki,że zaręczyny poprzedzają slub,są kolejnym krokiem do tego,aby chciec być ze sobą.
Mówicie tutaj o pewności drugiej osoby.Nie wierzę w coś takiego.Można ufac drugiej osobie,wierzyć jej i tyle
Zdaje sobie sprawę,że jestem do tego sceptycznie nastawiona po tym co przeszłam i mam nadzieję,że moje nastawienie się zmieni.
Ale patrząc z perspektywy czasu on chciał mnie uwiązać.Chciał być pewny,że będę z nim cokolwiek by nie zrobił.Wiem zapytacie czemu się zgodzilam?Sama nie wiem...może bałam się,że jeśli się nie zgodzę to mnie zostawi zapłaciłam za to i teraz wiem,że nie warto robić czegos jeśli się nie jest pewnym swoich uczuć i decyzji.
Carpe diem!
dla mnie zaręczyny to po prostu następny etap "chodzenia", taka deklaracja, że "nie jesteś moją kolejną dziewczyną" tylko jesteś osobą z którą chcę spędzić resztę życia. Przynajmniej dla mnie, a niedawno się oświadczyłem, a w święta będę miał oficjalne zaręczyny, z rodzinami i w ogóle, już zaczynam się stresowac ...
Cuda się zdarzają. Co potwierdzi każdy programista
pozdrawiam
pozdrawiam
ja czegos takiego nie mialam i nie bede miala
Niech chcesz takiej formy zaręczyn, czy w ogóle ślubu? Mnie osobiście odstrasza taka forma zaręczyn, przy rodzicach, tak oficjalnie. Ani poszaleć, pozachowywać się jak chcę, nie dla mnie.
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
natasza pisze:Niech chcesz takiej formy zaręczyn, czy w ogóle ślubu?
ślub bedzie za jakies dwa lata, slub chce bo mój chce. dla mnie mogło by tego slubu nie byc. Mojemu sie marzy to bedzie slub. a takich oficjalnych zareczyn nie chciałam, to nie miałam.
natasza pisze:Mnie osobiście odstrasza taka forma zaręczyn, przy rodzicach, tak oficjalnie
no mnie wystraszyła i taka sztuczna mi sie wydawała.
no ja tam też uważam ze to troche sztuczne i w ogóle, no ale niech staruszkowie sie ucieszą poza tym będą mieli okazje żeby się poznac trochę, pogadać o weselu i w ogóle Dla mnie prawdziwe zaręczyny to były jak się oświadczałem, w grudniu,a te "oficjalne" to taki pic na wodę trochę
Cuda się zdarzają. Co potwierdzi każdy programista
pozdrawiam
pozdrawiam
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 456 gości