agnieszka.com.pl • O co w tym wszystkim chodzi?
Strona 1 z 3

O co w tym wszystkim chodzi?

: 12 lut 2007, 09:35
autor: KocurekV
Witam po dość długiej przerwie.
Nie zapomniałam jednak o tym forum ani i ludziach którzy mi pomogli rada i opinią wtedy kiedy najbardziej tego potrzebowałam :)
Stoję przed kolejnym problemem.
Jesteście osobami obiektywnymi,może nawet ktoś z was kiedyś był w podobnej sytuacji...dlatego proszę o szczere opinie.
Jakieś 6 miesięcy temu zaręczyłam się.Byłam w pełni szczęścia bo po tylu nieudanych i bolesnych związkach poznałam,dzięki mojej koleżance,kogos kto naprawdę mnie pokochał i nie boję się powiedzieć,że ja również go kocham.
Jedynym minusem tego wszystkiego jest odległość która nas dzieli...90km.
Mieszka i kończy studia w innym mieście.Przyjeżdża do mnie zawsze w weekendy.
Na początku nie przeszkadzało mi,że jest ze mną tylko w weekend...ale teraz zaczyna i to coraz bardziej.
Do tego wszystkiego pojawił się ktoś inny.
Obydwaj różnią się od siebie i to bardzo.
Mój narzeczony jest taki do rany przyłóż...a ten drugi jest takim małym draniem którzy zawsze mnie pociągali.
Heh...
Zdradziłam swojego narzeczonego.Okropnie załuję i wstydzę się tego co zrobiłam bo nie zasłużył na to wszystko.
Błagam pomóżcie mi...skarcćie mnie czy cos...ja już się w tym wszystkim gubię.
Kocham narzeczonego,chce z nim być...ale czemu wciąż myślę o tamtym :(

: 12 lut 2007, 09:42
autor: Andrew
Nikt Ci tu nie pomoze , ale zapewniam Cie , naczytasz sie tu dyrdymałów od groma !!
Dlaczego tak pisze ? bo nikt Cie nie zna , za to kazdy z odpisujacych na ow post zna siebie na wylot (bynajmniej <aniolek> ) a to powodowac bedzie , iż w wiekszosci mało kto bedzie tu obiektywny i beda Cie ganic .Prawada zas jest taka , ze to Ty musisz sobie sama wszystko poukładac , co nie bedzie łatwe i wybrac . Cokolwiek wybierzesz , nigdy drugiej stronie nie mów o tym zdarzeniu - jesli wybierzesz narzeczonego <browar>

: 12 lut 2007, 09:45
autor: KocurekV
Masz rację Andrew...serdeczne dzięki <przytul>

: 12 lut 2007, 12:27
autor: Olivia
Wiele par, których nie dzieli taka odległość, widzi się tylko w weekendy z powodu braku czasu (studia, praca, itp). Więc to jest żadne wytłumaczenie Twojej zdrady.

Przestań użalać się nad tym, co się stało, tylko zastanów, co teraz. Nic nie dzieje się bez przyczyny i może to jakiś znak, by jeszcze raz wszystko przemyśleć.

Ale na czym polegała ta zdrada? Przespałaś się z Nim?
Zresztą piszesz, że ciągle myślisz o tamtym. Może być tak, że zostawisz narzeczonego dla tamtego, a potem okaże się, że tamten nie jest zainteresowany.

Ja to bym wybrała spokojniejszego, bo spokojni faceci to teraz w cenie są. Pełno jest niedojrzałych świrów, co sami nie wiedzą, czego chcą.

I jak napisał Andrew, nic narzeczonemu nie mów. Bo co to właściwie da? A odebrać może bardzo wiele.

: 12 lut 2007, 13:11
autor: Bash
Kiedys przeprowadzalem ankietę:
1. Czy chiałbys wiedzieć o zdradzie twojego partnera ?
prawie wszyscy powiedzieli TAK
2. Czy sam powiedziałbyś o zdradzie?
Prawie wszyscy pwoiedzieli NIE

Sam dziwię się pierwszej odpowiedzi, jesli zalezy mi na osobie, nie chciałbym wiedziec o jej zdradzie. Co oczy nie widzą, tego duszy nie żal. proste. jesli naprawde chcesz z nim być, zapomnij o zdradzie, pokukładaj sobie wszystko i zyj dalej :)

: 12 lut 2007, 13:17
autor: Ted Bundy
Bash pisze:jesli zalezy mi na osobie, nie chciałbym wiedziec o jej zdradzie.


a ja chciałbym bardzo :> By od razu zakończyć związek z kimś, kto nie rokuje zupełnie w moim przekonaniu. Po cholerę więc tracić na niego czas? <diabel>

Kocurku, myśleć trzeba zanim się cokolwiek zrobi, nie post factum. (wiem,że to kobiety często przerasta, ale taka jest prawda).Teraz już pozamiatane :]

: 12 lut 2007, 13:22
autor: Bash
TedBundy, a jaka masz pewność, że Twoja obecna Cie nie zdradziła. Nigdy nie masz pewności, jest tylko zaufanie.

: 12 lut 2007, 13:27
autor: Ted Bundy
a żebyś wiedział, że mam :D A skąd mam, to już moja słodka tajemnica : )

: 12 lut 2007, 13:54
autor: yeti
Bash pisze:Kiedys przeprowadzalem ankietę:
1. Czy chiałbys wiedzieć o zdradzie twojego partnera ?
prawie wszyscy powiedzieli TAK
2. Czy sam powiedziałbyś o zdradzie?
Prawie wszyscy pwoiedzieli NIE

Sam dziwię się pierwszej odpowiedzi, jesli zalezy mi na osobie, nie chciałbym wiedziec o jej zdradzie.

Problem chyba polega na dwóch rzeczach:
Po pierwsze, każdy chce ukryć swoją winę (co jest oczywiste) a równocześnie nie chce być oszukiwany.
Po drugie, lepiej dowiedzieć się o zdradzie od partnera, niż, choćby dużo później, od jakiejś innej osoby. To pierwsze daje jakieś szanse, przynajmniej czasami, na utrzymanie związku.

: 12 lut 2007, 18:01
autor: Bash
yeti, ja nie chciałbym wiedzieć i równocześnie nie powiedziałbym. Dlatego, bo jednym wybrykiem można zniszczyc to co się bardzo długo budowało. Oczywiście nie chciałbym być zdradzany cały czas, mówię tylko o jednorazowym przypadku.

: 12 lut 2007, 18:21
autor: Maartyynka
Jesli go naprawde kochasz, a on jest z tego co piszesz idealnym kandydatem do wspolnego zycia to rto ja bym sienie zastanawiala. Wiele dziewczyn w mlodosci szuka przygód i wybiera sobie facetow ktorzy imponuja im samochodem, wygladem czy czyms tam innym:) Takich z pazurem. Ale pomysl z jakim facetem chcialabys spedzic reszte zycia? Bo jesli jest juz mowa o małżeństwie to czas najwyzszy sie pozadnie zastanowic.
Z drugiej jednak strony czy na prawde go kochasz skoro go zdradzilas... My Ci za bardzo nie pomozemy bo tak na prawde tylko Ty wiesz co czujesz do kazdego z nich. Troche namotalam bo nie wiem jak moje mysli ubrac w slowa hehe. Pozdrawiam

: 12 lut 2007, 20:09
autor: yeti
Bash, ja też nie chciałbym wiedzieć i mam nadzieję, że nigdy nie będę miał co mówić (jak dotychczas mi się udaje). Ale byłem już w sytuacji, gdy żona mnie zdradziła. Związek uratowało tylko to, że dowiedziałem się o tym od niej i widziałem ile ją to kosztowało i jak bardzo żałuje tego co zrobiła, co pozwoliło mi wierzyć, że nigdy się nie powtórzy. Nie sądzę, żebym umiał jej ponownie zaufać, gdybym dowiedział się o tym nie od niej, ale, na przykład, od ,,życzliwej'' koleżanki.

: 12 lut 2007, 21:28
autor: OneLove
Mnie to by nie robiło różnicy od kogo się dowiedziałam. Zdrada to zdradza. Co mi po tym,że "żałuje",mysli się przed a nie po fakcie!

: 12 lut 2007, 22:28
autor: Joasia
Ja uważam że lepiej jest powiedzieć prawdę, nawet tą najgorszą niż żyć w kłamstwie i coś ukrywać. Nie potrafiłabym spojrzeć na siebie w lustro, musiałabym powiedzieć. Jak można budować szczęście żyjąc w kłamstwie? Jeśli on nie dowie się o tym teraz a za jakiś czas (niekoniecznie od niej) to będzie go bolało to ze zdwojoną siłą. Jak będzie się czuł wiedząc o tym że ileśtam lat osoba którą kochał ukrywała to przed nim?

: 12 lut 2007, 22:59
autor: Bash
Joasia, to kwestia podejścia.
Może ja jestem młody i inaczej na to patrzę, ale potrafiłbym w jak to stwierdziłaś 'żyć w kłamstwie'. Ona/on może się dowiedziec na nastepny dzień, ale równiej może się nigdy nie dowiedziec.

: 13 lut 2007, 19:33
autor: KocurekV
Heh...Andrew miał rację od samego początku.
Chociaż poniekąd liczyłam się z negatywem z waszej strony,zakładając ten temat.
Coż mogę powiedzieć...nie mam zamiaru się tłumaczyć.
Wiem tylko jedno,to co zrobiłam jest najgorszą rzeczą jaką mogłam zrobić swojemu narzeczonemu...ale nie potrafilabym mu o tym powiedzieć.
Ja sama wolałabym nie wiedzieć o zdradzie..."czego oczy nie widzą temu sercu nie zal".
Ja wiem,że nie zrobię już tego nigdy w życiu...dlatego moją karą bedzie pokutowanie w milczeniu.
Zdaję sobie sprawę,że jeśli mu powiem to mnie na pewno zostawi a do tego dopuścić nie mogę...
Człowiek uczy się na błedach ...niestety na swoich

: 13 lut 2007, 20:53
autor: Snowblind
Przestań szukać durnych wymówek:
ale teraz zaczyna i to coraz bardziej.

drugi jest takim małym draniem którzy zawsze mnie pociągali.

Zdradziłam bo...narzeczony miał za daleko. <hahaha>
Biedny naiwniak, faktycznie może i lepiej żeby ON nie uczył się na twoich błędach.

: 13 lut 2007, 23:28
autor: Mysiorek
Bash pisze:jesli zalezy mi na osobie, nie chciałbym wiedziec o jej zdradzie.

Nie wyobrażam sobie takiego żyia, budowanego na zdradzie, fałszu, zakłamaniu... co tu się dzieje? :|
yeti pisze:Związek uratowało tylko to, że dowiedziałem się o tym od niej i widziałem ile ją to kosztowało i jak bardzo żałuje tego co zrobiła

I to może scementować związek, a nie rozwalić go. Związek, przez duże "Z", a nie takie tam popierdółki.
Andrew pisze:nigdy drugiej stronie nie mów o tym zdarzeniu - jesli wybierzesz narzeczonego
Skoro tak, to nigdy nie mów o następnych zdradach - tak Ci doradzi Andrew - z sympatii do Niego nie powiem jaki On ma stosunek do zdrad.

: 13 lut 2007, 23:39
autor: barteku
Prawda jest inna. Boisz sie, ze twoj narzeczony sie dowie ze nie jestes warta jego zachodu i Cie zostawi, bo ten z ktorym go zdradzilas juz wie ze jestes 'latwa', 'chetna' i lubisz skoki w bok wiec on juz nie zainwestuje w Ciebie.
Boisz sie samotnosci i szukasz wytlumaczenia.

Powiedz o tym narzeczonemu zeby miec czyste sumienie i zacznij zycie od nowa z czystym sumieniem i uczciwie.

Nastepnym razem pomysl mozgiem a nie ... :)

Pozdrawiam

: 14 lut 2007, 00:27
autor: mar.tusia
nie wiem ile masz lat ani tez jak dlugo jestes ze swoim mezczyna... tak naprawde to masz w sumie tylko dwa wyjscia : powiedziec i czekac na reakcje, badz nie powiedziec i robic wszystko zeby on sie nigdy nie dowiedzial....

pomimo tego, ze pewnie niektorzy mnie potepia, to mysle, ze odleglosc mogla miec tu znaczenie. nie jestes dwadziescia lat po slubie, gdzie wypatrujesz w oknie wracajacego meza z miesiecznej delegacji ! jestes mloda dziewczyna i nie oklamujmy sie, na takie osoby czyhaja rozne zasadzki. chwila szalenstwa - no okej, zdarzyc sie moze kazdemu... tylko wtedy na pewno nie myslas o swoim narzeczonym. wiem, ze go kochasz, zareczyliscie sie i planujacie wspolna przyszlosc, ale pomysl, jak by to bylo gdy to on cos takiego zrobil ?

nie wiem jak ty, ale ja bym nie powiedziala, po co ma wiedziec... wiem, ze najwazniejsza jest szczerosc i lojalnosc, ale jesli go kochasz i naprawde ci zalezy i to byl taki jednorazowy skok w bok, nie krzywdz go juz bardziej...

a tego, czy zdradza wzmocni wasza milosc nie jestem w stanie zagwarantowac.... <glaszcze>

: 14 lut 2007, 01:20
autor: yeti
UWAGA! Piszę to jako facet. Ta wypowiedź jest bardzo stronnicza i złośliwa!

mar.tusia pisze:jestes mloda dziewczyna i nie oklamujmy sie, na takie osoby czyhaja rozne zasadzki. chwila szalenstwa - no okej, zdarzyc sie moze kazdemu...

O czym Ty piszesz!? Oni planują małżeństwo. I jak ono ma wyglądać? Z punktu widzenia autorki to tak:
KocurekV pisze:Mój narzeczony jest taki do rany przyłóż...

No jasne, na męża to się bierze faceta, który jest dobry, odpowiedzialny i troskliwy. Takiego, który zapewni bezpieczeństwo rodzinie. Ale tacy faceci zwykle są nudni...
Więc co się robi?
KocurekV pisze:Zdradziłam swojego narzeczonego.

Z kim?
KocurekV pisze:ten drugi jest takim małym draniem którzy zawsze mnie pociągali.

Jak jakąś pociągają dranie, to niech wyjdzie za takiego, będzie miała to co lubi.
Inaczej to jest censored wyrachowanie. Mąż ma być od bezpieczeństwa, a od szaleństwa kochanek.

Oops, sorry. To się dzieje jeszcze przed ślubem. Zamiast męża jest narzeczony. Jeszcze się może rozmyślić, jak będzie znał prawdę. Więc co?
KocurekV pisze:Ja wiem,że nie zrobię już tego nigdy w życiu...dlatego moją karą bedzie pokutowanie w milczeniu.
Zdaję sobie sprawę,że jeśli mu powiem to mnie na pewno zostawi a do tego dopuścić nie mogę...

Na religii uczą, że warunkiem odpuszczenia jest żal, szczera spowiedź i zadośćuczynienie.
Na razie jest mowa o żalu. A gdzie reszta?

To może ja kogoś okradnę i w ramach pokuty, bo bardzo będę żałował, zachowam to wszystko co wziąłem dla siebie i nikomu o tym nie powiem, co? To będzie moja pokuta.

Żenić się powinni odpowiedzialni ludzie. Tacy, którzy wiedzą czego chcą i są gotowi ponieść konsekwencje za swoje czyny.
To narzeczony KocurkaV powinien zadecydować, czy mają być dalej razem. Tego wymaga elementarna uczciwość. Nie chciałbym żyć całe życie z kimś, kto mnie oszukuje już na jego starcie. Dla mnie takie oszustwo jest gorsze niż zdrada. Bo zdradzić można w afekcie, a to oszustwo jest wyrachowane.

: 14 lut 2007, 01:42
autor: mar.tusia
yeti pisze:UWAGA! Piszę to jako facet. Ta wypowiedź jest bardzo stronnicza i złośliwa!

mar.tusia pisze:jestes mloda dziewczyna i nie oklamujmy sie, na takie osoby czyhaja rozne zasadzki. chwila szalenstwa - no okej, zdarzyc sie moze kazdemu...

O czym Ty piszesz!? Oni planują małżeństwo. I jak ono ma wyglądać?


planuja malzenstwo - no okej niech sobie planuja i gromadke dzieci i co z tego ? najwyrazniej nic... znam wiele takich przypadkow wsrod swoich znajomych, ze nawet mieszkali razem i nagle cos peklo, bo ktoras ze stron pociagnelo cos innego. nie mowie ze ona go nie kocha, bo wiem, ze po zdradzie i uswiadomieniu sobie, co sie zrobilo, czlowiek zdaje sobie sprawe z tego, jak bardzo kocha kogos, kogo sie zranilo (no okej nie w kazdym przypadku, ale w tym akurat tak), ale najwidoczniej to jest juz nie to... gdy sie szuka wrazen u kogos innego, to musi miec to jakies podloze... moze narzeczony naprawde jest zagrzeczny i kolezanka chciala sobie ubarwic zycie, szkoda ze w taki sposob...

jesli ona chce z nim byc, bo jest pewna tych uczuc, to niech bedzie i siedzi cicho. ale jesli nie bedzi mogla sobie z tym poradzic i bedzie ja gryzlo sumie, no coz - ja bym odeszla, ale bez slowa...

: 14 lut 2007, 01:48
autor: yeti
mar.tusia pisze:jesli ona chce z nim byc, bo jest pewna tych uczuc, to niech bedzie i siedzi cicho. ale jesli nie bedzi mogla sobie z tym poradzic i bedzie ja gryzlo sumie, no coz - ja bym odeszla, ale bez slowa...

A gdzie w tym co piszesz jest miejsce dla jej narzeczonego? Uważasz, że nie zasługuje na to, by znać prawdę? Przecież tak naprawdę, to niezależnie od tego, co KocurekV zrobi, czy mu powie, czy nie, czy zostanie z nim, czy nie, to on poniesie największą stratę. I to prawdopodobnie zupełnie przez siebie niezawinioną.

: 14 lut 2007, 01:51
autor: OneLove
yeti pisze:To może ja kogoś okradnę i w ramach pokuty, bo bardzo będę żałował, zachowam to wszystko co wziąłem dla siebie i nikomu o tym nie powiem, co? To będzie moja pokuta.


yeti pisze:Żenić się powinni odpowiedzialni ludzie.


Zgadzam się z Tobą!

yeti pisze:No jasne, na męża to się bierze faceta, który jest dobry, odpowiedzialny i troskliwy.


Niestety często tak. Co nie znaczy,że tak być powinno.

Kurcze ja nie rozumiem wybierania partnera z wygody czy wyrachowania,przecież to się zemści.
Poza tym mysli się przed faktem a nie po,co z tego,że po fakcie ,żałuje! Ja gdybym się dowiedziała o zdradzie to co by mi dało to ,że partner żałuje? Nic. Trzeba było myslec to by nie było czego żałować!

mar.tusia pisze:jesli ona chce z nim byc, bo jest pewna tych uczuc


Tylko czemu pewna jest dopiero teraz? Przed zdradą taka pewna nie była. Może sobie uświadomiła,że może stracić to co ma:poczucie bezpieczeństwa,oddaną osobe,kogoś do kogo zawsze można wrócić,na kogo mozna liczyć itd.

mar.tusia pisze:gdy sie szuka wrazen u kogos innego, to musi miec to jakies podloze


Jakie podłoże? Odległość? Bez przesady. Choćby na tym forum jest masa ludzi,którzy swoje drugie połowy mają daleko a nie zdradzają z tego powodu.

mar.tusia pisze:moze narzeczony naprawde jest zagrzeczny


To jest powód czy usprawiedliwienie?

: 14 lut 2007, 05:25
autor: Ted Bundy
mar.tusia pisze:nie jestes dwadziescia lat po slubie, gdzie wypatrujesz w oknie wracajacego meza z miesiecznej delegacji ! jestes mloda dziewczyna i nie oklamujmy sie, na takie osoby czyhaja rozne zasadzk


<hahaha> leżę.

Zasadzki czyhają,powiadasz :] A jakież to zasadzki czekają na biedne, niewinne dziewczątka? :D Konkluzja jest prosta. I banalna. Mniej dupą,więcej głową. Każde tłumaczenie tego typu jest żałosne i prymitywne.

: 14 lut 2007, 08:52
autor: Andrew
Mysiorek pisze:
Andrew pisze:nigdy drugiej stronie nie mów o tym zdarzeniu - jesli wybierzesz narzeczonego
Skoro tak, to nigdy nie mów o następnych zdradach - tak Ci doradzi Andrew - z sympatii do Niego nie powiem jaki On ma stosunek do zdrad.


Ano ! Mysiorku .
Wszak ja zawsze pisze za siebie , jakim ja jestem , jak odbieram pewne sprawy , jak na nie reaguje .Mnie mozna zdradzic ! - byle bym sie czół dalej kochany przez zdradzajacą
Oczywiscie owe zdrady nie mogą byc nagminne , czeste , ale jesli sie zdarzą nie widze problemu az takiego by reagowac jak tu co niektórzy , ale też rozumiem , ze kazdy jest inny . <browar>

: 14 lut 2007, 20:16
autor: Snowblind
Andrew pisze:
Mysiorek pisze:
Andrew pisze:nigdy drugiej stronie nie mów o tym zdarzeniu - jesli wybierzesz narzeczonego
Skoro tak, to nigdy nie mów o następnych zdradach - tak Ci doradzi Andrew - z sympatii do Niego nie powiem jaki On ma stosunek do zdrad.


Ano ! Mysiorku .
Wszak ja zawsze pisze za siebie , jakim ja jestem , jak odbieram pewne sprawy , jak na nie reaguje .Mnie mozna zdradzic ! - byle bym sie czół dalej kochany przez zdradzajacą
Oczywiscie owe zdrady nie mogą byc nagminne , czeste , ale jesli sie zdarzą nie widze problemu az takiego by reagowac jak tu co niektórzy , ale też rozumiem , ze kazdy jest inny . <browar>

Wszyscy jesteśmy tylko sumą swoich doświadczeń :]
TedBundy Life is brutal and full of zasadzkas and sometimes kopas w dupas ? <hahaha>
Zasadzki..za grzeczny ? hahahhah
OneLove pisze:Kurcze ja nie rozumiem wybierania partnera z wygody czy wyrachowania,przecież to się zemści.

Tak przeważnie na tym jeleniu ( jelonce ? ;) ) który uwierzył w kogoś uczucia.
Mam nadzieje że wybierze małego drania ,naprawdę brakuje jej doświadczeń.

: 15 lut 2007, 02:12
autor: mar.tusia
TedBundy pisze:
mar.tusia pisze:nie jestes dwadziescia lat po slubie, gdzie wypatrujesz w oknie wracajacego meza z miesiecznej delegacji ! jestes mloda dziewczyna i nie oklamujmy sie, na takie osoby czyhaja rozne zasadzk


<hahaha> leżę.

Zasadzki czyhają,powiadasz :] A jakież to zasadzki czekają na biedne, niewinne dziewczątka? :D Konkluzja jest prosta. I banalna. Mniej dupą,więcej głową. Każde tłumaczenie tego typu jest żałosne i prymitywne.


standartowo zrobic z laski dziwke jest najlatwiej:P

co do wczesniejszych wypowiedzi, ja na miejscu kolezanki, nie powiedzialabym facetowi ze go zdradzilam, ale tym samym odeszlabym od niego....

[ Dodano: 2007-02-15, 02:18 ]
Czemu pewna jest dopiero teraz? Przed zdradą taka pewna nie była. Może sobie uświadomiła,że może stracić to co ma:poczucie bezpieczeństwa,oddaną osobe,kogoś do kogo zawsze można wrócić,na kogo mozna liczyć itd.

- moze ma wyrzuty sumienia i czuje ze zrobila zle i nagle te wyrzuty przeksztalcaja sie w 'niby' milosc, ktora jest przyzwyczajeniem ? bo sorki jak by kochala to by nie zdradzila, nawet jakby to byl Brad Pitt czy inny taki typek...

mar.tusia pisze:gdy sie szuka wrazen u kogos innego, to musi miec to jakies podloze


Jakie podłoże? Odległość? Bez przesady. Choćby na tym forum jest masa ludzi,którzy swoje drugie połowy mają daleko a nie zdradzają z tego powodu.

- cale forum to nie nie jedna dziewczyn a ludzie sa rozni...

mar.tusia pisze:moze narzeczony naprawde jest zagrzeczny


To jest powód czy usprawiedliwienie?[/quote]

ani to ani to.... mam tylko nadzieje, ze chlopak tej dziewczyny nie ma tu konta i sobie nie przeczyta co jego narzeczona zrobila....

: 15 lut 2007, 09:07
autor: Michał
jeśli Kocurek nie powie narzeczonemu o zdradzie, a on sam się o tym dowie to szansa na wybaczenie spadnie do zera

musisz mu powiedzieć! a potem przez miesiąc biegać za nim i błagać o wybaczenie - jeśli go kochasz oczywiście

zdrada jako -
chwila szalenstwa


no okej, zdarzyc sie moze kazdemu...
- nie każdemu

: 15 lut 2007, 09:29
autor: KocurekV
Zakładajac ten temat zdawałam sobie sprawę z negatywem jaki tu mogę przeczytać...ale zastanawiam się skąd w was tyle jadu??
Jak tu ktos mądry powiedział "najlepiej jest z dziewczyny zrobic dziwkę"w tym przypadku ze mnie...ale tak naprawdę g....o mnie wiecie i coraz bardziej zastanawiam się co ja tutaj w ogóle robię.
Kazdy z was piszę o całej tej sytuacji patrząc przez pryzmat siebie samych...ale sory nie wierzę,żeby przynajmniej połowa z was była taka święta na jakich sie tutaj kreuje.
Rozumiem,że myślec trzeba przed faktem...ale niestety rzeczą ludzka jest błądzić i uczyc się na własnych błedach.Cnotą natomiast jest nie powtórzyć popełnionych błedów.
Mówicie żebym powiedziała narzeczonemu...mówicie o tym,że brac slub powinni ludzie odpowiedzialni?a co wy własciwie o mnie wiecie?Wielkie nic!!!
Jak możecie oceniać kogoś w ogóle go nie znajac.
Prosiłam o radę o obiektywne spojrzenie na tą sytuację a nie analizę psychologiczną mojej osoby czy mojego narzeczonego.
Aha i jeszcze jedno...nie wierzę,że wiekszość z was wolałaby wiedziec o zdradzie!!!
Mówi tak tylko ten który nie ma o tym zielonego pojęcia.
Ja byłam zdradzana wielokrotnie ale szczerze mówiąc wolałabym o tym nie wiedzieć.
Ufam losowi i wierzę,że nic nie dzieje sie bez przyczyny...dlatego jeśli nie dowiedziałabym się wtedy o tych zdradach to myslę,że prędzej czy później i tak zostawiłabym tamtego faceta.
Nie chce mi się tutaj pisać co myślę...bo tak jak powiedział Andrew na samym początku :
"Nikt Ci tu nie pomoze , ale zapewniam Cie , naczytasz sie tu dyrdymałów od groma.Dlaczego tak pisze ? bo nikt Cie nie zna , za to kazdy z odpisujacych na ow post zna siebie na wylot (bynajmniej ) a to powodowac bedzie , iż w wiekszosci mało kto bedzie tu obiektywny i beda Cie ganic .Prawda zas jest taka , ze to Ty musisz sobie sama wszystko poukładac , co nie bedzie łatwe i wybrac . Cokolwiek wybierzesz , nigdy drugiej stronie nie mów o tym zdarzeniu - jesli wybierzesz narzeczonego " ... i miał rację.