agnieszka.com.pl • jak to będzie?! - Strona 3
Strona 3 z 3

: 15 paź 2006, 10:18
autor: Dzindzer
moon poza uzupełnianiem sie z partnerem chodzi tez o to, że jak zostaniesz sama ( jego choroba, wyjazd itd) to powinnas umiec wiekszość rzczy robic na tyle by sobie dac rade
unlucky_sink pisze:mika napisał/a:
wiem ze na pewno bede mogla liczyc na niego w gotowaniu i zmywaniu
to juz duzo. po co wiecej :]

bo jak by sobie noge złamała ( czego za cholere nie zycze) to mieszkanie było by totalnie na jego głowie, czyli do tego zakupy, pranie, ewentualne prasowanie, sprzatanie, po prostu wszystko
Mona pisze:a nie czekam na to, aż komuś coś będzie potrzebne, a to nie wyprasowane jest

a ja prawie nic nie prasuje. Na szcescie mój chłop nie musi w koszulach do pracy chodzic ( czasami chodzi to prasuje), wiekszości swoich rzeczy nie prasuje, daje duzo płynu do płukania i pranie ładnie roztrzepuje, równo wieszam i w wiekszosci przypadków prasowanie zbedne <aniolek>

: 15 paź 2006, 11:16
autor: katerina
Mona pisze:katerina, a po co miał się starać, kiedy Ty już wszystko zrobiłaś? :D


No wiec wlasnie. Urzadzilismy sobie pogawedke na ten temat, niejedna zreszta - i prosze bradzo, okazalo sie ze mozna dojsc do porozumienia.
Teraz jest ok, co prawda czasem musze mu przypomniec to i owo - nie wiem, czy to skleroza, czy roztrzepanie :) Ale jest ok - mamy mniej wiecej opracowany system radzenia sobie z rzeczywistoscia.

Sir Charles pisze:Widzisz, bo to wynika z braku wewnętrznego przekonania o potrzebie danej czynności...


Tu sie zgodze. Co czas jakis odbywamy burzliwa dyskusje na temat sprzatnia i takich innych roznych. I Misior mi sie dziwi - o co ci kochanie chodzi, sie pyta, przeciez jest czysto? A mnie trafia szlag wtedy i tlumacze, ze nie. To wywoluje zdziwienie z jego strony i mi kiedys wyjasnil, ze on po prostu nie zauwaza niektorych rzeczy, bo w zyciu mu nie przyszlo do glowy zeby to robic...

A poza tym: prasowac nie umiem zbyt sprawnie i wcale nie chce umiec, to cholernie nudne zajecie. Za to gotuje obiadki - staram sie kazdego dnia, chociaz nie zawsze mi wychodzi - czasem nie mam sily. Ale gotowac uwielbiam, wiec nie jest to zaden problem. Za to nie musze zmywac :) A cala reszta porzadkow i kwestie zakupowe zalatwiamy razem w sobote lub niedziele.
Kranu nie umiemy naprawiac oboje...

: 15 paź 2006, 11:23
autor: Mona
katerina pisze:Urzadzilismy sobie pogawedke na ten temat, niejedna zreszta - i prosze bradzo, okazalo sie ze mozna dojsc do porozumienia.

No przecież mówiłam, że mężczyźnie, to nie raz trzeba kawę na ławę <aniolek> Jak jest love, to zawsze dojdzie się do porozumienia ;)
katerina pisze:A mnie trafia szlag wtedy i tlumacze, ze nie. To wywoluje zdziwienie z jego strony i mi kiedys wyjasnil, ze on po prostu nie zauwaza niektorych rzeczy, bo w zyciu mu nie przyszlo do glowy zeby to robic...

To już na drugi raz niech Ciebie szlag nie trafia, bo zmarszki porobią się Tobie i po co :?
katerina pisze:Kranu nie umiemy naprawiac oboje...

Przynajmniej nie wyjadą z Polski wszyscy hydraulicy <banan>
Są faceci, którzy nie potrafią naprawić kranu, jak i są kobiety, która nie potrafią gotować - wszystko równoważy się w przyrodzie i tak jest ok <jestdobrze2>

: 15 paź 2006, 11:39
autor: Miltonia
Kazdy ma inny system funkcjonowania rodzinnego. Wazne, zeby sie w tym zgadzac i uzupelniac. Zeby nie bylo pozniej biadolenia: bo ty nigdy mi w domu nie pomagasz, albo bo ty jestes rozrzutna i nie mam jak na dom zarobic. Widzialy galy co braly.
Ja zawsze wychodzilam z zalozenia, ze zwiaze sie z mezczyzna samodzielnym, ktory nie bedzie potrzebowal sprzataczki ani praczki, a kobiety, partnerki. Ja z kolei nie potrzebowalam naprawiacza rzeczy w domu i zarabiacza na zycie.
Nie ma u mnie w domu w ogole dylematow kto co robi. Pewne rzeczy lubie robic dla meza, np prasuje mu koszule zawsze, bo wiem, ze on tego nie lubi robic, ciezko pracuje, ciezej niz ja chyba, wiec w tym go wyreczam, ale na zasadzie milej rzeczy dla niego, nie obowiazku. Reszta rzeczy dzieli sie sama jakos. Jesli sam nie widzi, ze cos trzeba zrobic, prosze go o to i odwrotnie, albo robi sie samemu bez gadania. Nigdy nie odnioslam wrazenia, ze czegos mu sie nie chce, albo ze jest to straszny problem, choc jego tydzien pracy ma pewnie co najmniej 60 h.
Jak ktos jest leniem, to tak czy siak znajdzie dla tego wytlumaczenie.
Co do reszty problemu. Nigdy nie ma pewnosci, jak ktos sie zachowa za 10 lat, jakim bedzie ojcem. Mozna tylko miec wieksze czy mniejsze szanse na powodzenie zwiazku. Po to jest okres narzeczenstwa czy mieszkania razem, zeby sie sprawdzic w roznych sytuacjach i poznac lepiej czlowiek. Z pewnoscia latwiej jest zauwazyc, ze cos jest nie tak, niz miec pewnosc, ze wszystko bedzie dobrze.

: 15 paź 2006, 11:42
autor: katerina
Miltonia pisze:Co do reszty problemu. Nigdy nie ma pewnosci, jak ktos sie zachowa za 10 lat, jakim bedzie ojcem. Mozna tylko miec wieksze czy mniejsze szanse na powodzenie zwiazku. Po to jest okres narzeczenstwa czy mieszkania razem, zeby sie sprawdzic w roznych sytuacjach i poznac lepiej czlowiek.


Tym bardziej, ze czlowiek nie krowa na miedzy i poglady zmienic moze - zachowanie rowniez, wiec jesli sie chce, to da rade przeskoczyc rozne takie problemy :)

: 15 paź 2006, 12:17
autor: megane
Sir Charles pisze:Widzisz, bo to wynika z braku wewnętrznego przekonania o potrzebie danej czynności...

Na szczęście nie wszyscy tak mają, bo np. mój facet nie może spokojnie zjeść - jak skończy się sałatka w jednej misce to natychmiast wkłada ją do zmywarki, zamiast poczekać na wszystkie naczynia :P.
W sumie jeśli chodzi o czystość to on ma większe potrzeby niż ja ;P

Mona, czemu zmieniłaś avatarek..? Właśnie doszłam do tego, czego mi przy Twoich postach brakuje <wazne>

: 15 paź 2006, 13:20
autor: ksiezycowka
Dzindzer pisze:moon poza uzupełnianiem sie z partnerem chodzi tez o to, że jak zostaniesz sama ( jego choroba, wyjazd itd) to powinnas umiec wiekszość rzczy robic na tyle by sobie dac rade
Wiem. Najprawdopodobnie bym przymierala glodem w bajzlu... Jak trzeba to nieudolnie ale zrobie tez troche przerysowalam ;) Ale mnei sie nie chce generalnie bo jestem len.

: 15 paź 2006, 13:25
autor: Dzindzer
moon pisze:Najprawdopodobnie bym przymierala glodem w bajzlu...

z tego co cie tu poznałam, to bys nie przymirała, jadła bys to co umiesz zrobic, a i z tego co wiem, to bałagan Cie za bardzo nie razi, zreszta mnie tez, znam bardziej przerazajace w domu rzeczy niz bałagan

: 15 paź 2006, 13:29
autor: Sir Charles
katerina pisze: mi kiedys wyjasnil, ze on po prostu nie zauwaza niektorych rzeczy, bo w zyciu mu nie przyszlo do glowy zeby to robic..

No właśnie. :)

Nie no, generalnie jak już sprzątam, to lubię widzieć różnicę. Że nie robiłem tego na darmo. Robić porządek jest przyjemnie, utrzymywać mniej.

: 15 paź 2006, 13:34
autor: Dzindzer
Sir Charles pisze:Robić porządek jest przyjemnie

dla mnie raczej niebardzo, zwłaszcza takie duze sprzatanie
Sir Charles pisze:utrzymywać mniej.

na dłuzsza mete u mnie niemozliwe

: 15 paź 2006, 13:46
autor: Mona
Sir Charles pisze:Nie no, generalnie jak już sprzątam, to lubię widzieć różnicę.

To już dobry znak <hahaha>
megane pisze:Mona, czemu zmieniłaś avatarek..?

Bo sobie usiadłam na ławeczce ;)

: 15 paź 2006, 16:29
autor: ksiezycowka
Sir Charles pisze:Robić porządek jest przyjemnie, utrzymywać mniej.
Bratnia duszo moja <pijaki>
Dzindzer pisze:jadła bys to co umiesz zrobic, a i z tego co wiem, to bałagan Cie za bardzo nie razi, zreszta mnie tez, znam bardziej przerazajace w domu rzeczy niz bałagan
Now sumie tak. :D

[ Dodano: 2006-10-15, 16:30 ]
Umiem zadzwonic po pizze albo wpasc do oelgi calkiem przypadkiem w porze obiadowej :D
A balagan jest zawsze. Wlasni dzis chyba powinnam ogarnac.. . :/

: 15 paź 2006, 17:46
autor: megane
To ja chyba należę do innego gatunku, bo ja uwielbiam mieć porządek [utrzymać dłużej niż kilka godzin się nie da, ale pracuję nad tym :P] ale nienawidzę sprzątać. Zresztą nie lubię tez tego, że jak jedno miejsce posprzątam, to widać zaraz jaki w drugim jest bałagan... I tak w kółko :/
Dobrze, że mój jest zupełnym przeciwieństem w tej kwestii :>

: 15 paź 2006, 17:55
autor: ksiezycowka
Moj jest jeszcze gorszym balaganiarzem niz ja. <aniolek>

: 15 paź 2006, 18:28
autor: sadi
A u mnie jak zwykle ok ;DD
Ja robie to, ona tamto i jest dobzie ;DD

: 15 paź 2006, 19:55
autor: megane
Mój jest strasznym pedantem... :|

: 15 paź 2006, 20:01
autor: ksiezycowka
megane pisze:Mój jest strasznym pedantem...
Nei lubie pednatow :/ Ani balganiarzy :/ Wole to cos pomiedzy :D

: 15 paź 2006, 20:06
autor: Elspeth
a ja jestem bałaganiara z lekka. Tylko nie mylić z brudasem !! <foch>
Chociaż u byłego zawsze robiłam porządek, sprzątalam i to wcale nie proszona. I lubilam to. Gdzie tu logika? :?

: 15 paź 2006, 20:27
autor: Dzindzer
Elspeth pisze:sprzątalam i to wcale nie proszona. I lubilam to. Gdzie tu logika? :?

ja tak robiłam jak jakis czas mieszkałam u ciotki
logiki nie widze

: 15 paź 2006, 23:57
autor: megane
moon pisze:Nei lubie pednatow

Hehe, ja też nie lubię, poza takim jednym :>.
Uczę się za to od niego trochę porządku :P, na pewno mi to na dobre wychodzi.

Swoją drogą ja też logiki nie widzę w tym, że u niego w mieszkaniu chętnie sprzątam i wykonuję z uśmiechem na ustach wszystkie prace domowe, których w domu nienawidze. Nawet gotuję :D