Angażowanie się w związki...
Moderator: modTeam
zycie jest zbyt krotkie zeby czekac (choc zaczyna sie dopiero po 80 )
trzeba dawac siebie w kawalkach ale duuuuzych
i miec nadzieje ze druga osoba nas kocha tak samo jak my ja
trzeba dawac siebie w kawalkach ale duuuuzych
i miec nadzieje ze druga osoba nas kocha tak samo jak my ja
Zamykam oczy i udaje ze nie widze...
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
dzieki
ale uwazam inaczej
taki zwiazek moze nie ma jakis bardzo duzych szans
ale jak wyjdzie to wychodzi prawie idealny
(a jesli nie wychodzi to zawshe est psychiatra/most/10pietro)
nie chodzi mi o to ze nalezy od razu oddac calego siebie
chodzi mi o to ze jak nas ktos kocha to nie chce zebysmy sie zmienili
nie chce zebysmy cierpieli czy rezygnowali z czegos co jest dla nas wazne
tylko TA druga polowka musi to zrozumiec i nas naprawde kochac
wtedy mimo ze oddamy calego siebie nadal bedziemy soba
ale uwazam inaczej
taki zwiazek moze nie ma jakis bardzo duzych szans
ale jak wyjdzie to wychodzi prawie idealny
(a jesli nie wychodzi to zawshe est psychiatra/most/10pietro)
nie chodzi mi o to ze nalezy od razu oddac calego siebie
chodzi mi o to ze jak nas ktos kocha to nie chce zebysmy sie zmienili
nie chce zebysmy cierpieli czy rezygnowali z czegos co jest dla nas wazne
tylko TA druga polowka musi to zrozumiec i nas naprawde kochac
wtedy mimo ze oddamy calego siebie nadal bedziemy soba
Zamykam oczy i udaje ze nie widze...
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
mam pytanko
czy to mozliwe ze przez cale zycie facet bedzie sie ogladal za kilkoma dziewczynami badz kobietami naraz?
czy to przechodzi po prostu z wiekiem?
jestem mlody wiec az tak sie tym nie martwie
ale co jesli nadal bede mial takie podejscie gdy walnie mi 30stka czy 40stka?
przyjdzie czas kiedy trzeba bedzie zalozyc rodzine, wychowac dzieci
nie chce nikogo ranic skaczac na bok(duze prawdopodobienstwo)
czy to mozliwe ze przez cale zycie facet bedzie sie ogladal za kilkoma dziewczynami badz kobietami naraz?
czy to przechodzi po prostu z wiekiem?
jestem mlody wiec az tak sie tym nie martwie
ale co jesli nadal bede mial takie podejscie gdy walnie mi 30stka czy 40stka?
przyjdzie czas kiedy trzeba bedzie zalozyc rodzine, wychowac dzieci
nie chce nikogo ranic skaczac na bok(duze prawdopodobienstwo)
god hates us all
wg mnie tak
wiekszosc "normalnych" facetow tak robi
bogu dzieki she nie estem normalny
zostaniesh starym kawalerem z bogatym doswiadczeniem :564:
wiekszosc "normalnych" facetow tak robi
bogu dzieki she nie estem normalny
zostaniesh starym kawalerem z bogatym doswiadczeniem :564:
Zamykam oczy i udaje ze nie widze...
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
ogladanie sie za panienkami to chyba normalka, ja tez tak mam... sadze ze to jest calkowicie normalne, idzie fajna foczka i wzrok za nia leci, oczywiscie nie robie tego przy mojej Pani... jednakowoz sadze ze gdyby facet nie spojrzal na inna kobiete to bym posadzil o jakies zaburzenia... a pomiedzy ogladaniem sie a dalszym dzialaniem jest roznica... spoko to przechodzi z wiekiem, jak bylem mlodszy (mimo ze stary nie jestem) tez myslalem ze wszystkie musza byc moje, a teraz jakos mi jedna wystarcza...hehe... moze to "ta jedyna"...
"moim grzechem, ze nie wlaze w dupe innym...sam wiec widzisz ojcze, ze jestem winny..."
Popieram Haribo To działa w 2 strony my patrzymy na nie A one na nas Gdyby nikt nie podziwiał cudzego ciała to jak by sie Ludzie poznawali?:) A zreszta czy dziewczyny nie spogladaja na Facetów tak jak My Faceci na dziewczyny? Znam wiele dziewczyn 24^ i po rozmowie z nimi albo jak gdzies idziemy To takimi haslami sypia ze mnie aż zatyka:) Ze dziewczyna może tak myslec ... Co do rezygnacji z pasji na rzecz ukochanego/ej to jest paranoja ! ludzie którzy sie kochaja albo zaczynaja kochac Nie maja takiego PRawa Zabraniac komus uprawiac czegos co sie robiło dotychczas Tak samo w moim przypadku było moja dziewczyna Wrecz kochała konie ponad wszystko Potrafiła cały dzien przy nich siedziec ... Fakt ze ja sie w tedy nie liczyłem:( Ale Przykład daje ... Mozna to robic dalej ale nie wolno zapominac o osobie z ktora sie jest ! WSZYSTKO Z UMIAREM:)
Zwiazek <16> ona 22 on
Mam duzy problem i nie wiem jak sobie z nim poradzić wiec moze wy mi pomożecie...
Sprawa wygląda nastepująco...zakochałem sie w 16-letniej dziewczynie...:/ i nie wiem co mam zrobić...po rozmowach z nia szczególnie po wczorajszej doszedłem do wniosku ze ona jeszcze nie jest gotowa na zwiazek a wszystko przez poprzedni bardzo krótki jakiś przykry...wiele spraw miało na to wpływ.. Powiedziałem ze rozumiem ale...zostało mi ale...nie tak łatwo jest tak po prostu odejść...co mam robić czy walczyc dalej mimo jej takiego nastawienia czy odpuścić sobie...i iśc dalej w zycie...
Sprawa wygląda nastepująco...zakochałem sie w 16-letniej dziewczynie...:/ i nie wiem co mam zrobić...po rozmowach z nia szczególnie po wczorajszej doszedłem do wniosku ze ona jeszcze nie jest gotowa na zwiazek a wszystko przez poprzedni bardzo krótki jakiś przykry...wiele spraw miało na to wpływ.. Powiedziałem ze rozumiem ale...zostało mi ale...nie tak łatwo jest tak po prostu odejść...co mam robić czy walczyc dalej mimo jej takiego nastawienia czy odpuścić sobie...i iśc dalej w zycie...
[quote="Adamo"]Znam wiele dziewczyn 24^ i po rozmowie z nimi albo jak gdzies idziemy To takimi haslami sypia ze mnie aż zatyka:) Ze dziewczyna może tak myslec ... [quote]
stary one sa jeszcze bardziej wulgarne i sprosne od nas... ja kiedys myslalem ze tylko my tak nawalamy o sexie przy piwku i podziwiamy fajne Foczki ale dupa, jak uslyszalem jak te "wrazliwe" nawijaja o sexie... o fuck... normalnie mozna sie schlapac od samego sluchania...
stary one sa jeszcze bardziej wulgarne i sprosne od nas... ja kiedys myslalem ze tylko my tak nawalamy o sexie przy piwku i podziwiamy fajne Foczki ale dupa, jak uslyszalem jak te "wrazliwe" nawijaja o sexie... o fuck... normalnie mozna sie schlapac od samego sluchania...
"moim grzechem, ze nie wlaze w dupe innym...sam wiec widzisz ojcze, ze jestem winny..."
buehehehs...
ty to mash reflex
ja to już wiem od kilku lat
kiedys mialem wiecej kolezanek ktore sie gapily na tylki facetow (i kobiet) niz kolegow
a pozatym jak kobieta ma mocna kcice co boze uchron :570:
ty to mash reflex
ja to już wiem od kilku lat
kiedys mialem wiecej kolezanek ktore sie gapily na tylki facetow (i kobiet) niz kolegow
a pozatym jak kobieta ma mocna kcice co boze uchron :570:
Zamykam oczy i udaje ze nie widze...
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
Nop Potrafia sie rzucić i odrazu przejść do sedna Takie już są nic nie poradzimy ;] Ale czy wulgarne? Hm tu mam problem chyba masz inne koleżanki Moje nie są tak wulgarne ale w sprawach Sex... To szczeka opada A mówią że one nic nie myśla o takich sprawach i w ogóle A z tego wyglada Ze Wiecej Pań o tym myśli rozmawia Niż Faceci Przy Piwku Pozdro...
Re: Angażowanie się w związki...
michu pisze:Chcę poruszyć pewną kwestię (mam nadzieje, ze jeszcze o tym za wiele nie bylo).
Czy dobrze jest w młodym wieku, jakies 16-18(a nawet wiecej) lat poświęcac partnerowi/partnerce maksimum uwagi, calego siebie? Czy warto rezygnować z wielu rzeczy, w tym obowiązków na rzecz drugiej osoby? Wreszcie, wg forumowiczów, dobrą metodą jest bardzo głebokie, czasami nawet przesadne, angażowanie się uczuciowo i emocjonalnie w "chodzenie ze sobą"?
Mam nadzieje, że z chęcią dołączycie do dyskusji
Witaj Michu!
Cytuję główny wątek,bo troszkę odbiegliście od tematu.
Moim zdaniem,za żadne skarby i to w każdym wieku nie wolno z niczego rezygnować(obowiązki,pasje) na rzecz partnera.Trzeba to tylko ładnie zgrać ze sobą.Nie można tylko siedzieć i wpatrywać się w oczy partnerowi,bo ten kto będzie w związku silniejszy i inteligentniejszy szybko zauważy,iż coś jest nie tak i szybko coś z tym zrobi.Poza tym powieje nudą,a nuda zabija.
Angażować się przesadnie uczuciowo też nie wolno,bo trzeba pamiętać o tym,iż :"kota można zagłaskać na śmierć".
Kończąc tym optymistycznym akcentem piszę:pozdrówka i powodzenia :564:
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
- Krzych(TenTyp)
- Weteran
- Posty: 1848
- Rejestracja: 25 lis 2004, 12:51
- Skąd: Bydgoszcz
- Płeć:
Ciężko wydać jednoznaczny osąd w tej sprawie. Ja na to zapatruję się następująco:
Jestem młody, mam raptem 18 lat. Generalnie rzecz biorąc po raz pierwszy jestem w "poważnym" związku (poważnym w cudzysłowiu, ponieważ nie lubię tego określenia, zaś z pewnością zabawą on nie jest). Mogę szczerze powiedzieć, że Kocham. Zwiazek trwa już rok i mogę szczerze powiedzieć, że kwitnie. Początkowo - tak jak w każdym innym - nie liczyło się nic poza drugą osobą, świat był skupiony wokół niej. Najczęściej związki kończą się właśnie, gdy to zauroczenie mija, gdy zaczyna dostrzegać sie wady partnera. Można wtedy postąpić w dwojaki sposób: albo odpuścić, poszukać sobie nowego zauroczenia, albo zacząć się angażować i nauczyć po prostu żyć z drugą osobą (co jest najcudowniejszym doświadczeniem na świecie). Jeśli druga opcja wypali, wtedy człowiek zaczyna poznawać czym jest prawdziwy zwiazek. To nie tylko wzloty, ale także upadki, czasami drobne kryzysy, sprzeczki - nie można być tak prymitywnym hedonistą, aby liczyć tylko na same szczęśliwe momenty - a ten kto tego nie przeżył - nie wie jak bardzo uczucie wzmacniaja wspólnie rozwiązane problemy.Wybrałem tę drugą opcję i nie żałuję ani chwili, że tak się stało
"Drugą osobę Kocha się nie mimo jej wad, lecz za nie."
To brzmi jak jakiś pusty truizm, ale jest w mojej opinii dobitnie prawdziwe. Ludzie są różni, bardzo często ich charaktery się uzupełniają, po części pokrywają - nie są dwiema, identycznymi połówkami pomarańczy, lecz dwoma przeciwnymi biegunami tej samej planety - to chyba jest najbardziej zaskakujace i cudowne zarazem...ale nie o tym chcę pisać. Zrozumiałem niedawno bardzo ważna rzecz - dotarła do mnie i uderzyła jak grom z jasnego nieba. Wcześniej starałem się widywać jak najczęściej z dziewczyną, spędzać z nią każdą chwilę,etc. - gdzie był błąd? Odbierałem jej wolność, byłem jak kajdany krępujące jej niezależność i po uświadomieniu sobie tej rzeczy, postanowiłem się zmienić. Pomijając fakt, ze często jestem zazdrosny (choć z drugiej strony - kto nie jest?), chcę aby to, że uczymy się w tej samej szkole i mieszkamy w tym samym mieście, nie przeszkadzało jej we własnym życiu. Nadal jest dla w centrum moich myśli, jest najważniejszą osobą w moim życiu. Pragnę jej szczęścia cały czas, jest ono dla mnie priorytetem, toteż chcę aby i ona miała prawo do własnego życia, w które nie zamierzam wchodzić z butami. Uważacie, że dobrze postanowiłem? Uwielbiam się z nią widywać, ale chyba tak juz jest że rzadsze spotkania są bardziej utęsknione. Niebawem (może) wyjeżdżam na studia, wtedy ich liczba drastycznie spadnie... szczerze, mam z tym zwiazanych wiele obaw, ale też jestem pełen nadziei (tak, wiem że nadzieja matką głupich, ale każda matka swoje dzieci kocha ) bo wiem że Kobieta z którą jestem, nie jest pierwszą lepszą, jest kimś naprawdę wyjątkowym pod każdym względem. Angażuję sie całym sobą - wychodzę z założenia, że jeśli bym tego nie robił - nie byłbym w stanie pokochać i poczuć jak to jest być Kochanym. Nie żałuję tego, a nawet się cieszę bo przeżywam w pełni każdą wspólną chwilę - i mam nadzieje, że tych chwil będzie jeszcze wiele. Wiek przecież nie gra roli - chodzi tutaj o inny rodzaj dojrzałości oraz siłę uczucia.
Jestem świadomy tego, że to może brzmieć jak jakieś naiwne wyznanie, ale to po prostu refleksja, którą chciałbym się podzielić. To nie są też jakieś objawy zdziwaczenia. Nie wstydzę się pisać o tym co aktualnie czuję a zarazem mam nadzieję, że jakoś rozsądnie się do tego ustosunkujecie.Pozdrawiam serdecznie.
Jestem młody, mam raptem 18 lat. Generalnie rzecz biorąc po raz pierwszy jestem w "poważnym" związku (poważnym w cudzysłowiu, ponieważ nie lubię tego określenia, zaś z pewnością zabawą on nie jest). Mogę szczerze powiedzieć, że Kocham. Zwiazek trwa już rok i mogę szczerze powiedzieć, że kwitnie. Początkowo - tak jak w każdym innym - nie liczyło się nic poza drugą osobą, świat był skupiony wokół niej. Najczęściej związki kończą się właśnie, gdy to zauroczenie mija, gdy zaczyna dostrzegać sie wady partnera. Można wtedy postąpić w dwojaki sposób: albo odpuścić, poszukać sobie nowego zauroczenia, albo zacząć się angażować i nauczyć po prostu żyć z drugą osobą (co jest najcudowniejszym doświadczeniem na świecie). Jeśli druga opcja wypali, wtedy człowiek zaczyna poznawać czym jest prawdziwy zwiazek. To nie tylko wzloty, ale także upadki, czasami drobne kryzysy, sprzeczki - nie można być tak prymitywnym hedonistą, aby liczyć tylko na same szczęśliwe momenty - a ten kto tego nie przeżył - nie wie jak bardzo uczucie wzmacniaja wspólnie rozwiązane problemy.Wybrałem tę drugą opcję i nie żałuję ani chwili, że tak się stało
"Drugą osobę Kocha się nie mimo jej wad, lecz za nie."
To brzmi jak jakiś pusty truizm, ale jest w mojej opinii dobitnie prawdziwe. Ludzie są różni, bardzo często ich charaktery się uzupełniają, po części pokrywają - nie są dwiema, identycznymi połówkami pomarańczy, lecz dwoma przeciwnymi biegunami tej samej planety - to chyba jest najbardziej zaskakujace i cudowne zarazem...ale nie o tym chcę pisać. Zrozumiałem niedawno bardzo ważna rzecz - dotarła do mnie i uderzyła jak grom z jasnego nieba. Wcześniej starałem się widywać jak najczęściej z dziewczyną, spędzać z nią każdą chwilę,etc. - gdzie był błąd? Odbierałem jej wolność, byłem jak kajdany krępujące jej niezależność i po uświadomieniu sobie tej rzeczy, postanowiłem się zmienić. Pomijając fakt, ze często jestem zazdrosny (choć z drugiej strony - kto nie jest?), chcę aby to, że uczymy się w tej samej szkole i mieszkamy w tym samym mieście, nie przeszkadzało jej we własnym życiu. Nadal jest dla w centrum moich myśli, jest najważniejszą osobą w moim życiu. Pragnę jej szczęścia cały czas, jest ono dla mnie priorytetem, toteż chcę aby i ona miała prawo do własnego życia, w które nie zamierzam wchodzić z butami. Uważacie, że dobrze postanowiłem? Uwielbiam się z nią widywać, ale chyba tak juz jest że rzadsze spotkania są bardziej utęsknione. Niebawem (może) wyjeżdżam na studia, wtedy ich liczba drastycznie spadnie... szczerze, mam z tym zwiazanych wiele obaw, ale też jestem pełen nadziei (tak, wiem że nadzieja matką głupich, ale każda matka swoje dzieci kocha ) bo wiem że Kobieta z którą jestem, nie jest pierwszą lepszą, jest kimś naprawdę wyjątkowym pod każdym względem. Angażuję sie całym sobą - wychodzę z założenia, że jeśli bym tego nie robił - nie byłbym w stanie pokochać i poczuć jak to jest być Kochanym. Nie żałuję tego, a nawet się cieszę bo przeżywam w pełni każdą wspólną chwilę - i mam nadzieje, że tych chwil będzie jeszcze wiele. Wiek przecież nie gra roli - chodzi tutaj o inny rodzaj dojrzałości oraz siłę uczucia.
Jestem świadomy tego, że to może brzmieć jak jakieś naiwne wyznanie, ale to po prostu refleksja, którą chciałbym się podzielić. To nie są też jakieś objawy zdziwaczenia. Nie wstydzę się pisać o tym co aktualnie czuję a zarazem mam nadzieję, że jakoś rozsądnie się do tego ustosunkujecie.Pozdrawiam serdecznie.
- Krzych(TenTyp)
- Weteran
- Posty: 1848
- Rejestracja: 25 lis 2004, 12:51
- Skąd: Bydgoszcz
- Płeć:
Człowieku masz absolutną rację . I z twoich nadgarstków płyną słowa godne uwagi. Uważam wó słowa za całkowicie dojżałe i odpowiedzialne.
Dodał bym tylko ze angażując się trzeba dostrzegać ile się dostaje w zamian...
Bo syzyfowe prace mnie się nie mażą
:564: POZDRO 4 ALL pozytywnie myślących i uczucie w to wkładających
Dodał bym tylko ze angażując się trzeba dostrzegać ile się dostaje w zamian...
Bo syzyfowe prace mnie się nie mażą
:564: POZDRO 4 ALL pozytywnie myślących i uczucie w to wkładających
H, man runs over a woman in his car, whos fault is?
Well...
Why is the man...
Driveing in the kitchen ?
Well...
Why is the man...
Driveing in the kitchen ?
- Krzych(TenTyp)
- Weteran
- Posty: 1848
- Rejestracja: 25 lis 2004, 12:51
- Skąd: Bydgoszcz
- Płeć:
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 582 gości