Jestem nowy na forum. Mam problem z dziewczyna. Wiem ze byc moze problem tkwi po mojej stronie. Zostala jednak zasiana we mnie nieufnosc do niej.
![:( :(](./images/smilies/smutny.gif)
Ona miala przede mna chlopaka. Podobno nie byla z nim calkiem szczesliwa. Narzekala ze nie miala o czym z nim rozmawiac, ze nudzi sie w tym zwiazku. Jednak jemu zalezalo na niej. On ja naprawde kochal, jestem tego pewien na 100%. Zdradzila go. Z kims kto okazal jej troszke uczucia (nazwe go X), troszke zainteresowal. Przezyla ta zdrade. Po pewnym czasie jednak znow to zrobila, znow z X. Jak sama powiedziala za drugim razem poszlo juz latwiej. Jej chlopak dowiedzial sie o tym ze ona cos z X kreci. Jego znajomi doniesli jemu o tym. Ona jednak powiedziala mu ze to nieprawda. Oklamala go. On jej uwierzyl. Nie wiem ile razy dokladnie go zdradzila podczas tego chyba 3-4 letniego zwiazku, bo nie potrafie i nie chce jej o to wypytywac. On przez caly czas ich zwiazku nie dowiedzial sie ze byl zdradzany. X to byl chlopak ktory lubil podrywac dziewczyny, zwlaszcza takie ktore mialy stalego chlopaka (pozniej byl juz z tego znany).
Moj problem polega na tym ze jak ona mowi ze zdradzala swego bylego chlopaka, to mowi o tym bez emocji. Tak jakby nie bylo to dla niej cos zlego. Umniejsza znaczenie tych zdrad. Ja jak tego slucham to robi mi sie bardzo smutno. Jestem wstrzasniety i zszokowany. Nie tym ze zdradzila. Jestem zszokowany tym ze umniejsza znaczenie tego czynu. Mowi o tym bez emocji, bez odrobiny smutku. Jak mowie jej ze jestem w szoku ze nie znaczy to dla niej wiele, to ona odpowiada: "Czemu tak to odbierasz? Przeciez to nie ciebie zdradzilam?"
Nie wiem co myslec. Ostatnio nie moge przestac o tym myslec. Ja czesto wyjezdzam z naszego miasta. Ona wtedy zostaje sama. Teraz jestem przekonany ze ona mnie nie zdradza. Ale czy moge byc tego pewien w przyszlosci? A na domiar zlego dostalem prace za granica, kontrakt zaczyna mi sie za 2 miasiace. Nie moge jej niestety zabrac ze soba. A odwiedzac ja bede mogl prawdopodobnie nie czesciej niz raz, dwa razy na miesiac, bo to daleko.
Po prostu nie daje mi spokoju ze tak bez emocji mowi o tych zdradach. Jej byly chlopak naprawde ja kochal. A ona go zdradzala i oklamywala. Dla mnie to okropne, straszne. Jej czyny sa jak dla mnie po prostu obrzydliwe.
My rozmawiamy duzo ze soba. Jest cudownie. W luszku tez jest fantastycznie. Jestesmy ze soba juz 2 lata. Nie minela nam jednak wzajemna fascynacja soba. Ja podziwiam w niej to ze jest bardzo inteligentna, o wszystkim moge z nia porozmawiac. Pociaga mnie zarowno jej intelekt jak i cialo. Ona tez to samo mowi o mnie. Wszystko bylo by fantastycznie gdyby jednak nie ta zasiana we mnie watpliwosc
![:( :(](./images/smilies/smutny.gif)
Pomozcie prosze.... Jak jej mowie ze zrobila cos co bylo strasznie zle, to ona ma pretensje ze chce wzbudzic w niej poczucie winy.
Czy slusznie sie martwie? Boli mnie jak o tym mysle. Naprawde czuje wtedy jak serce mnie boli
![:( :(](./images/smilies/smutny.gif)