Ból miłości - fizyczny

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
Nok3310
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 93
Rejestracja: 20 gru 2004, 20:42
Skąd: wlkp
Płeć:

Ból miłości - fizyczny

Postautor: Nok3310 » 15 wrz 2010, 21:15

Witajcie
Tak się zastanawiam od czego zaczac. Wlasciwie to chyba tylko wypisac sie musze, bo nawet nie mam z kim pogadac.
Dreczy mnie takie pytanie - czy mozna odczuwac milosc fizycznie? tzn, nie chodzi o seks ani o cielesne uciechy, ale o samo uczucie - czy ma ono wplyw na nasze zdrowie psychofizyczne.

Ostatnio nie najlepiej sie wiedzie w moim zyciu - stracilem dwie bliskie mi osoby - ex-dziewczyna, znalazla sobie faceta i zerwala ze mna kontakt, a obecna dziewczyna.. coz, z racji ze nie mieszkalismy spory kawal czasu razem, dala sie poderwac innemu facetowi, przez co stala sie moja ex.
Dziwnie sie czuje - przyznam ze stosuje rady z poradnika zrywania - to naprawde dobry tekst.
moje obawy zwiazane sa z odczuwaniem milosci - czy samo uczucie moze powodowac bol fizyczny?
z faktu ze zostalem sam, i chyba troche z zazdrosci, ze byla ex-znalazla faceta (a wlasciwie wrocila do swojego ex-faceta, wiem zakrecone troche to, ale wciaz Ją kocham...) zaczelo mnie bolec serce.. ciezej mi sie oddycha.. jakby nagle na klatke ktos mi rzucil takie dobre 100kg
ciezko mi z tego powodu - staram sie nie myslec o tym, ale bol fizyczny jakos nie pozwala mi sie skupic na niczym..
czy powinienem pojsc do lekarza? czy to ze jestem slaby psychicznie moze zle sie odbic na moim zdrowiu? troche sie martwie..
jak uspokoic kolatanie serca? jak "porzegnac" sie z przeszloscia do ktorej nie ma powortu?
Uciszanie uczucia milosci jest naprawde trudne..
Nie mam mysli samobojczych, tylko tak cholernie mi ciezko sie zrobilo..
Ostatnio zmieniony 15 wrz 2010, 21:30 przez Nok3310, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
PFC
Weteran
Weteran
Posty: 913
Rejestracja: 21 sie 2006, 19:14
Skąd: Szczecin/Poznań
Płeć:

Postautor: PFC » 15 wrz 2010, 21:22

Nok3310 pisze:zaczelo mnie bolec serce.. ciezej mi sie oddycha.. jakby nagle na klatke ktos mi rzucil takie dobre 100kg


Dolegliwości fizyczne są jak najbardziej na miejscu w takiej sytuacji. Pewne przysłowie mówi wręcz: "Gdy cierpi dusza, krzyczy ciało"... Nie przywiązywałbym do tego zbyt wielkiej wagi, o ile trwa krótko. :)
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
Awatar użytkownika
Nemezis
Weteran
Weteran
Posty: 928
Rejestracja: 22 maja 2007, 00:40
Skąd: Dziki Wschód
Płeć:

Postautor: Nemezis » 15 wrz 2010, 21:32

Nok3310 pisze:zaczelo mnie bolec serce..

To nie serce. Ze zwykłego stresu i nerwów potrafią boleć okolice serca. Podobnie z tym ciężkim oddychaniem. Zwykle mam tak, gdy mnie coś przytłacza. Jeżeli bardzo Ci to dokucza to kup sobie w aptece magnez i stosuj go przez jakiś czas :)

A tak w ogóle to zgadza się - ciało reaguje na ból duszy. Jeżeli na własne życzenie się w tym nie pogrążasz (np. bezsensowne rozpamiętywania, oglądanie wspólnych zdjęć, czy chociażby śledzenie kogoś w necie) to niedługo przejdzie. Tu potrzebny jest czas.
Awatar użytkownika
Nok3310
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 93
Rejestracja: 20 gru 2004, 20:42
Skąd: wlkp
Płeć:

Postautor: Nok3310 » 15 wrz 2010, 21:33

PFC pisze:Nie przywiązywałbym do tego zbyt wielkiej wagi, o ile trwa krótko.


roznie mozna rozumiec pojecie krotko. Obecny stan trwa od ubieglego piatku, czyli niecaly tydzien.. Kiedy mija termin by zaczac sie martwic i pojsc do lekarza... i do jakiego?
psychicznego, czy normalnego pierwszego kontaktu?

[ Dodano: 2010-09-15, 21:39 ]
Nemezis pisze:eżeli na własne życzenie się w tym nie pogrążasz (np. bezsensowne rozpamiętywania, oglądanie wspólnych zdjęć, czy chociażby śledzenie kogoś w necie)


czy jesli serce nadal kocha - mozna tego uniknac? niemal wszystko wokol przypomina o przeszlosci. net nieodlaczne narzedzie codziennosci...
hmm... kilka sesji z piwem na wieczor i moze bedzie dobrze..
Awatar użytkownika
Nemezis
Weteran
Weteran
Posty: 928
Rejestracja: 22 maja 2007, 00:40
Skąd: Dziki Wschód
Płeć:

Postautor: Nemezis » 15 wrz 2010, 21:46

Tak, tak, piwo na pewno Cię wyleczy :] I przy okazji jeszcze bardziej wypłucze z organizmu magnez.

Panikujesz po tygodniu? Jesteś emocjonalnym hipochondrykiem?
Niektórzy mierzą ten durny czas w miesiącach, a Ty po kilku dniach wprowadzasz stan alarmowy.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 15 wrz 2010, 21:50

Nok3310, pewnie, że może to mieć odbicie na zdrowiu. Nie od dziś wiadomo, że silne emocje jak stres mogą powodować szereg reakcji fizycznych od wymiotów przed egzaminem po dużo poważniejsze schorzenia.

Jak Ci nie minie za 3-4 miesiące skonsultuj się z psychologiem.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 15 wrz 2010, 21:54

Nok3310 pisze:Kiedy mija termin by zaczac sie martwic i pojsc do lekarza... i do jakiego?
Zwykle w chwili, kiedy zaczynasz to poważnie rozważać.

Na mój charakter pomaga uczucie strachu. Bardzo nie lubię go czuć, a łatwo mi go samemu wywołać. Otóż jeśli mam jakiś problem (z jakiejkolwiek dziedziny - studia, praca, perspektywy, rodzina, uczucia, pieniądze, cokolwiek) i zamartwiam się zamiast dażyć prosto do jego rozwiązania - myślę sobie jakie życie jest krótkie, jakim może być syfem, jak może być piękne i jak bardzo to ode mnie zależy.

I wychodzi mi, że zamartwiając się, panikując czy marudząc - zabieram sobie czas piękny na rzecz syfu. Jak debil. A ja bardzo boję się bycia debilem.
I wszystko jak ręką odjął.
Awatar użytkownika
Nok3310
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 93
Rejestracja: 20 gru 2004, 20:42
Skąd: wlkp
Płeć:

Postautor: Nok3310 » 15 wrz 2010, 22:27

Jak zatem sprowadzic z powrotem harmonie w sowim zyciu, skoro ciezko jest nie zyc przeszloscia. wiele rzeczy wokol przypomina mi o dawnym zyciu. Nie umiem sie ich ot tak pozbyc.. ciezko mi to rozlozyc na "zadania mniej skomplikowane"..
czy zdjec naprawde trzeba sie pozbywac? wiem, ze nie powinienem na nie patrzec, ale...
blednie zalozylem, ze przywolanie dobrych momentow pomoze mi zlagodzic bol.
Serce boli jednak caly czas. dochodzi bol glowy.. pluca niemal zgniecione.. czasem boje sie ze tak mi zostanie.
zjadlem kolacje, ale czuje ze.. noc chyba nie bedzie ciekawa.. <belt>

Panikuje? chyba troche.. jak na doroslego faceta, zachowuje sie raczej bardzo dziecinnie..
coz, brak mi doswiadczenia. Boje sie samotnosci, a jednak podswiadomie do niej daze..
Nie wiem dlaczego taki jestem - czego sie nie dotkne - wszystko niszcze.
czy w wieku 34 lat mozna zaczac jeszcze wszystko od nowa?
Awatar użytkownika
Nemezis
Weteran
Weteran
Posty: 928
Rejestracja: 22 maja 2007, 00:40
Skąd: Dziki Wschód
Płeć:

Postautor: Nemezis » 15 wrz 2010, 22:41

No i po coś księżycówka o wymiotach pisała? Teraz będzie nam tu wymiotował.

Nok3310, dociera do Ciebie to, że jeżeli teraz troszkę sobie pocierpisz, to później będzie lepiej? Nie ma recepty na to, byś w tym momencie poczuł się lepiej. Chce Ci się wyć, to wyj.
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 15 wrz 2010, 23:12

Nie ! miłosc nie powoduje bólu cokolwiek sie stanie, nie fizycznego!! Jesli sie tak dzieje , to inne uczucia biorą górę na miłością
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Nok3310
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 93
Rejestracja: 20 gru 2004, 20:42
Skąd: wlkp
Płeć:

Postautor: Nok3310 » 15 wrz 2010, 23:26

Andrew pisze:Nie ! miłosc nie powoduje bólu cokolwiek sie stanie, nie fizycznego!!

czyli to bardziej stres, zazdrosc, nerwy, strach, bezradnosc powoduja moj obecny stan?
jak uspokoic rozchwiany organizm?
przyznam sie ze w obecnym tempie rozwijania sie dolegliwosci i ich nasilania boje sie ze moge nie doczekac tych 3-4 miesiecy...
umre?
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 16 wrz 2010, 00:10

Nok3310 pisze:czy zdjec naprawde trzeba sie pozbywac?
Ja osobiście naprawdę niewiele muszę (prócz oddychania), za to mnóstwo rzeczy chcę. Polecam, żyje się przyjemniej.

Nemezis pisze:Chce Ci się wyć, to wyj.
Otóż k***wa to!

Nok3310 pisze:czy zdjec naprawde trzeba sie pozbywac?
Nie. Powinno się pozbywać. Jeśli się tego chce. Jeśli się nie chce, to nie. Po co komplikujesz?

Nok3310 pisze:zjadlem kolacje, ale czuje ze.. noc chyba nie bedzie ciekawa..
O widzisz. Po dramatach miłosnych dobrze jest rzucić się w wir pracy i pasji. Masz na nie czas, dusza wtedy rozkwita, człowiek staje się lepszym, same korzyści. Jak dobrze pójdzie to i w krew wejdzie i już nigdy nie będziesz taką ***** jak teraz. Na początek naucz się gotować.

Nok3310 pisze:czy w wieku 34 lat mozna zaczac jeszcze wszystko od nowa?
Skoro człowiek człowiekowi wilkiem a zombie zombie zombie - nie ma rzeczy niemożliwych.

Nok3310 pisze:przyznam sie ze w obecnym tempie rozwijania sie dolegliwosci i ich nasilania boje sie ze moge nie doczekac tych 3-4 miesiecy...
Życie w XXI w. to już nie kwestia przetrwania, tylko PRZEżycia (go w odpowiedni sposób).
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 16 wrz 2010, 07:03

Nok3310, nie musisz zdjęć całkowicie wyrzucać, ale nie trzymaj ich w domu - poproś o przechowanie kumpla, matkę. Żebyś dostępu do nich nie miał.

A teraz zostaje Ci tylko pogodzić się z tym, że te dwa etapy ex są za Tobą i przenigdy już nie wrócą. Na to nie ma leku.
Awatar użytkownika
Nok3310
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 93
Rejestracja: 20 gru 2004, 20:42
Skąd: wlkp
Płeć:

Postautor: Nok3310 » 16 wrz 2010, 11:49

księżycówka pisze:Nok3310, nie musisz zdjęć całkowicie wyrzucać, ale nie trzymaj ich w domu - poproś o przechowanie kumpla, matkę. Żebyś dostępu do nich nie miał.

A teraz zostaje Ci tylko pogodzić się z tym, że te dwa etapy ex są za Tobą i przenigdy już nie wrócą. Na to nie ma leku.


w dobie wszechobecnego internetu, ciezko jest sie odciac od zdjec, ktore i tak w wiekszosci istnieja jako elektroniczne pliki.

moj bol fizyczny chyba bardziej jest spowodowany stresem. w sercu nadal kluje, a na klacie dzis chyba ze 200kg..
chyba macie racje - boje sie stawic czola temu ze musze zamknac etapy ex. wciaz chyba mysl ze to sen i wkrotce sie obudze i bedzie jak dawniej.
boje sie ze sam moge nie dac rady.w pewnej chwili myslalem ze serce po prostu nie wytzyma i mi sie samo zatrzyma takiego tempa nabralo.
jakies sposoby na obnizenie poziomu stresu? czy mozna w ogóle zapomniec kogos kto byl/jest/bedzie miloscia waszego zycia. Zawsze staralem sie dbac o dobro innych, nie zwracajac uwagi na siebie - ot do czego doszedlem. sam na drugim koncu kontynentu bez przyjaciol.
Teraz, gdy chcialbym wreszcie cos dobrego dla siebie zrobic, po prostu nie mam ochoty, nie cieszy mnie to juz, nie mam dobrych chwil z kim dzielic.
Zycie to umiejetnosc dawkowania i umiaru we wszystkim. Ja chyba ta rownowage zachwialem i ciezko jest przywrocic prawidlowy balans.
Martwie sie tylko tymi objawami fizycznymi, czy serce wytrzyma, czy sie nie udusze jak mi ciezko oddychac..
Wczoraj mialem sen erotyczny.. jak tu uciec od tego wszystkiego ...???
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 16 wrz 2010, 15:51

to raczej coś na wzór rozczarowania powoduje ów ból
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 16 wrz 2010, 21:14

Nok3310 pisze:w dobie wszechobecnego internetu, ciezko jest sie odciac od zdjec, ktore i tak w wiekszosci istnieja jako elektroniczne pliki.
"delete" :]
Nok3310, Ty przeżywasz to co średnio 16 czy 17 latek niemal co rok czy pół tylko się ciućkasz ze sobą jak panienka. Przestań.
Awatar użytkownika
Nok3310
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 93
Rejestracja: 20 gru 2004, 20:42
Skąd: wlkp
Płeć:

Postautor: Nok3310 » 16 wrz 2010, 22:06

księżycówka pisze:Nok3310, Ty przeżywasz to co średnio 16 czy 17 latek niemal co rok czy pół tylko się ciućkasz ze sobą jak panienka. Przestań.


mozesz troche rozwinac ten temat? Czy to zle, ze mam wrazliwa dusze?
Moze powinienem rozpic sie, przeleciec pare panienek z burdelu - to zapomne?
tylko ze ja taki nie chce byc. to nie moja wina ze wierze w Wielka Milosc.
naprawde jestem wewnetrznie romantykiem nie pasujacym do tych czasow...
Awatar użytkownika
Grzesiek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 64
Rejestracja: 10 cze 2005, 20:43
Skąd: od znajomych
Płeć:

Postautor: Grzesiek » 16 wrz 2010, 22:31

Kolego trzeba się mocno zaprzeć w sobie. Ja także jestem w takiej sytuacji. Zakończył się mój 6 letni związek i też cierpię, czuje się jak zgaszony pet na ulicy... ALE jeśli będziemy się sami dogniatać do ściany to i tak nic nam to nie da, a nasze zdrowie strasznie ucierpi przez ten znanym wszystkim stres.

Wracając do poradnika zrywania to myślę że bym inaczej napisał.
-Pozdrawiam
coś musi się skończyć by coś nowego mogło się zacząć...
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 16 wrz 2010, 23:14

Nok3310 pisze:mozesz troche rozwinac ten temat? Czy to zle, ze mam wrazliwa dusze?
Wrażliwość duszy nie ma tu znaczenia. Ja w poprzednim poście nazwałem Cię debilem (gdybyś nie zauważył), a wrażliwość mam ponadprzeciętną.

Nok3310 pisze:Moze powinienem rozpic sie, przeleciec pare panienek z burdelu - to zapomne?
tylko ze ja taki nie chce byc. to nie moja wina ze wierze w Wielka Milosc.
naprawde jestem wewnetrznie romantykiem nie pasujacym do tych czasow...
Nie Ty jeden. Zrozum jednak, że:
a) to nie usprawiedliwia Pisania Wielkimi Literami Bez PotrzeBY
b) nie Ty jeden jesteś romantykiem nie pasującym do swoich czasów
c) nie myl pojęć - romantyk może się szybko zakochać, odkochać, zrobić w imię uczucia coś szalonego, mieć gest, być nieprzewidywalnym. Romantyk jest pełen życia, on kocha życie, bo jest wspaniale przepełnione miłością. Ty pasujesz raczej na malkontenta. I tu Cię zmartwię - to najpowszechniejszy z typów w naszych czasach. Idealnie pasujesz do McCultury. Jeszcze ten żal "ile to ja zrobiłem dla innych a teraz jestem sam" - jesteś wprost podręcznikowy, jak na nasze czasy.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 17 wrz 2010, 06:34

Nok3310 pisze:mozesz troche rozwinac ten temat? Czy to zle, ze mam wrazliwa dusze?
Jedno to być wrażliwym, a drugie użalać się nad sobą. To dwie inne rzeczy. To co się dzieje z Tobą nie ma nic wspólnego z wrażliwością. Raczej z niedorozwinięciem emocjonalnym czy infantylnością.
Awatar użytkownika
Nok3310
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 93
Rejestracja: 20 gru 2004, 20:42
Skąd: wlkp
Płeć:

Postautor: Nok3310 » 17 wrz 2010, 08:39

Raczej z niedorozwinięciem emocjonalnym czy infantylnością.
_________________


znow mi pojechaliscie ;>
chociaz moze to racja - pierwszy raz zakochalem sie w wieku 25 lat, czyli to co przezywa statystyczny 16-17 latek, ja zaczalem przezywac blisko 10 lat pozniej...
tak jestem opozniony w rozwoju...
Ostatnio zmieniony 17 wrz 2010, 08:40 przez Nok3310, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 17 wrz 2010, 23:59

Nok3310 pisze:chociaz moze to racja - pierwszy raz zakochalem sie w wieku 25 lat, czyli to co przezywa statystyczny 16-17 latek, ja zaczalem przezywac blisko 10 lat pozniej...
tak jestem opozniony w rozwoju...
Tak, jesteś. Ale nie dlatego, że zakochałeś się po raz pierwszy w wieku 25 lat, ale dlatego, że w prymitywny sposób determinujesz tym faktem tezę o swojej niedojrzałości. To tak nie działa.
Awatar użytkownika
Nok3310
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 93
Rejestracja: 20 gru 2004, 20:42
Skąd: wlkp
Płeć:

Postautor: Nok3310 » 18 wrz 2010, 00:43

shaman pisze:Tak, jesteś. Ale nie dlatego, że zakochałeś się po raz pierwszy w wieku 25 lat, ale dlatego, że w prymitywny sposób determinujesz tym faktem tezę o swojej niedojrzałości. To tak nie działa.


no, dobra. podaj zatem recepte na dorosniecie - jak mam "dogonic" te stracone lata?
Czy to pomoze mi uporac sie z fizycznym odczuwaniem bolu po rozstaniu?
Najbardziej to jednak sie martwie tym bolacym sercem i tym uciskiem na klate.. noz, kurde ile mozna wytrzymac..
Ostatnio zmieniony 18 wrz 2010, 00:45 przez Nok3310, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 18 wrz 2010, 03:01

Zacznij myśleć. Dzieci nie myślą za dużo.
Zacznij od prostych konstruktów np ból - lekarz, smutek - rozweselenie.

[ Dodano: 2010-09-18, 03:01 ]
Dobrze byłoby też się trochę usamodzielnić, zamiast pytać na forum jak się wiąże sznurówki.
Awatar użytkownika
Grzesiek
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 64
Rejestracja: 10 cze 2005, 20:43
Skąd: od znajomych
Płeć:

Postautor: Grzesiek » 18 wrz 2010, 11:41

Kolego Nok3310 tak jak napisałem wcześniej jestem w identycznej sytuacji jak Ty i też cierpię ale buduję w sobie taki jakby fundament żeby się nie załamać i nie paść na deski. Też mi aż głowa paruje od tego myślenia ( a może to ja coś zrobiłem źle... a może coś...) pamiętaj że każdego dnia się robisz silniejszy. Nie ma żadnego leku na ból związany z zawodem miłośnym, pozostaje jedynie czas który bardzo wolno leci. Rozumiem Cię doskonale jak Ci jest ale musimy czekać!!
coś musi się skończyć by coś nowego mogło się zacząć...
Awatar użytkownika
Nok3310
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 93
Rejestracja: 20 gru 2004, 20:42
Skąd: wlkp
Płeć:

Postautor: Nok3310 » 18 wrz 2010, 13:39

Tylko ze ja buduje w sobie codziennie wiekszy mur nienawisci. sam nie wiem dlaczego - pierwsza reakcja - uciekamy od tego czego sie boimy, czego nie rozumiemy, a ja pale za soba most, moze nawet podpalilem ten na ktorym sie wlanie znajduje.
Szukam w sobie takiej sily, ze w sytuacji gdy spotkam swoja ex, bede w stanie spojzec jej w oczy i powiedziec po prostu czesc. Na razie zlosc bierze gore. Wiem,ze chcialbym sie po prostu przytulic na przywitanie, ale tym wbilbym sobie tylko kolejny gwozdz do trumienki. Udawac ze nic sie nie stalo? ze sie nie znamy..
Macie racje - dziecinne zachowanie - nic nie poradze, brakuje mi doswiadczenia..
a moze wlasnie przez caly czas boje sie przed soba przyznac ze karmie sie zludzeniem ze jeszcze moze kiedys COS.. (o ile w ogóle) na to spojzec obiektywnie.
Dzis emocje - niekoniecznie te dobre biora gore.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 18 wrz 2010, 17:33

Nok3310 pisze:Macie racje - dziecinne zachowanie - nic nie poradze, brakuje mi doswiadczenia..
Po raz trzeci i ostatni - to nie jest determinowane doświadczeniem. Można radzić sobie w życiu z sytuacjami zaistniałymi po raz pierwszy, można też powtarzać stare błędy do końca życia. Tu chodzi o to, jaki jesteś, a nie ile przeżyłeś.

A po ostatnim poście widać że zwyczajnie żal d... ściska i to w niekoniecznie pozytywnym znaczeniu. Co tym bardziej demotywuje mnie do wspierania.
Awatar użytkownika
Nok3310
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 93
Rejestracja: 20 gru 2004, 20:42
Skąd: wlkp
Płeć:

Postautor: Nok3310 » 18 wrz 2010, 19:19

shaman pisze:Tu chodzi o to, jaki jesteś, a nie ile przeżyłeś.


jaki wiec jestem? moze ja tego po prostu niewidze?

[quote=]po ostatnim poście widać że zwyczajnie żal d... ściska i to w niekoniecznie pozytywnym znaczeniu. Co tym bardziej demotywuje mnie do wspierania.[/quote]

mozesz mi to wytlumaczyc? przeciez niekoniecznie musze byc kozakiem, co wszystko bez mrugniecia okiem przyjmie na klate i po nim tylko splynie jak po falochronie.
Mysle ze takiego obycia nabiera sie wraz z doswiadczeniem.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 18 wrz 2010, 21:25

Wielu ludzi przeżywa rozstania; na przeróżny sposób. Jedni się łamią i piją, inni odnajdują się w pasjach Idzięki czemu nierzadko łapią lepsze dla siebie partie) czy samorozwoju.

Nie poznajemy ludzi po tym, co i ile razy przeżyli, jakie mają problemy - tylko po tym, jak sobie z nimi radzą.
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 18 wrz 2010, 21:42

Nok3310 pisze:Mysle ze takiego obycia nabiera sie wraz z doswiadczeniem.

Cały czas zasłaniasz się tym, że nie masz doświadczenia. I co z tego? Mnie takie tłumaczenia nie przekonują za bardzo. Pora się nauczyć brać na klatę takie niepowodzenia. To, że jakaś Cię nie chce, nie świadczy o tym, żeś beznadziejny ale po prostu O ODMIENNYM ZDANIU - po prostu nie chce być z Tobą, nie chce dać szansy, z jakichkolwiek powodów. Uszanuj to i nie trać czasu na płacz i rzyganie.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 417 gości