problemowa koleżanka
Moderator: modTeam
problemowa koleżanka
mam problem z bardzo dobrą koleżanką.wygląda to tak-jest fajna,zabawna,można z nią pogadać,ale ma sporo kompleksów i jest nieśmiała(może nawet zalękniona niestety <boje_sie>.generalnie każdy,kto ją poznaje,ma o niej dobre zdanie,bo pomoże,kiedy trzeba,pożyczy notatki,wytłumaczy coś,itp.tak jest jednak do czasu-potem wszyscy zaczynają ją wykorzystywać,bo nie umie odmawiać.wiadomo,jak ktoś daje sobie wejść na głowę,to nie jest szanowany przez nikogo.no i jeszcze jedno,jest bardzo ładna,ale zupełnie tego nieświadoma,co wykorzystują jej "dobre" koleżanki dowalając jej,kłamiąc,że coś jest nie w porządku z jej wyglądem.wiecie o co chodzi,zawsze znajdą okazję,żeby objechać ją,bo nie umie się obronić.jeśli przy tym wszystkim jet jeszcze dosyć niezdarna i rozlazła(oczywiście dzięki nadopiekuńczym rodzicom,w szczególności mamusi),to wyobraźcie sobie jak ciągle jej się dostaje.a najlepsze w tym wszystkim jest to,że ona zdaje sobie sprawę z tego,że nikt jej nie szanuje,ale nie umie nic z tym zrobić-niby wie,że powinna np. odpyskować albo nie pomagać tym,którzy za bardzo się do tej pomocy przyzwyczaili,ale robi to jakoś bez przekonania,chyba w to nie wierzy zbytnio.szkoda mi jej,bo dla innych jest po prostu zwykłą głupią cipą(sama też tak o sobie mówi ).no i co zrobić? czy takiemu komuś da się w ogóle jakoś przeprać mózg,żeby zaczął inaczej funkcjonować?
- Wujo Macias
- Maniak
- Posty: 750
- Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
- Skąd: 3miasto
- Płeć:
Jesli to jest dobra kolezanka tez olac? Dziwna teoria. Wujo Macias sam napisales w "wiekszosci przypadkow "a moze c-f sie uda:)
A poza tym wydaje mi sie ze c-f chce jej pomoc skoro pyta o rade.
Wedlug mnie powinienes sprobowac. Chociaz raz pogadac a pozniej sie okarze
A poza tym wydaje mi sie ze c-f chce jej pomoc skoro pyta o rade.
Wedlug mnie powinienes sprobowac. Chociaz raz pogadac a pozniej sie okarze
..:: Miłość nie pozwala rezygnować z marzeń ::..
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
c-f, opowiem Ci jako zwykła głupa censored znam tą sytuację z drugiej strony - jestem rozlazły i niezdarny. Po prostu głupi. też pewnie dzięki mamusi wszystkiego i wszystkich się boję. źle reaguję na stres - gubię się. mam problem z koncetracją. To nie pomaga w kontaktach międzyludzkich i w pracy. Daję się wykorzystywać. i za każdą cenę zabiegam o akceptację. Czego mi brakuje samoakceptacji?? pewności siebie?? tylko że branie się w garść to dłuuuuuuuuuugi proces.
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Blazej30 pisze:jestem rozlazły i niezdarny. Po prostu głupi. też pewnie dzięki mamusi
Kumacie klimat?
Mama może urodzić, odchować, ale wychować NIE jest w stanie sama! Nie jest.
Musi być ojciec, no chyba, że matka zaczyna robić za babochłopa. Ale takich klimatów nie spotkałem, bo niby babochłop, a i tak ściema w praniu.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
tez takei osoby znam i z doswiadczenia wiem ze ja im pomoc nie umiem.
paru probowalam. efekt bylk taki ze uczac sie zameczaly mnie tym jak maja sie zahcowa ci co zrobic, opisy 100 sytuacji i radz! Mam wlasne zycie ktore usiluje ksztaltowac, zycie moich bliskich, zycie ktore planuje za pare lat stworzyc a teraz pracuje na to by miec warunki na to wszystko. Ja bym sie nie babarala w zycie prawie obcych ludzi tym bardziej ze tu widac sporo pracy czeka. J abym poslala do jakiegos terapeuty, kilka ksiazek o samoocenie itd.
Bo takie kwestie moge tkwic glebiej niz sie wydaje.
paru probowalam. efekt bylk taki ze uczac sie zameczaly mnie tym jak maja sie zahcowa ci co zrobic, opisy 100 sytuacji i radz! Mam wlasne zycie ktore usiluje ksztaltowac, zycie moich bliskich, zycie ktore planuje za pare lat stworzyc a teraz pracuje na to by miec warunki na to wszystko. Ja bym sie nie babarala w zycie prawie obcych ludzi tym bardziej ze tu widac sporo pracy czeka. J abym poslala do jakiegos terapeuty, kilka ksiazek o samoocenie itd.
Bo takie kwestie moge tkwic glebiej niz sie wydaje.
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
bo w ten sposób takim osobom się nie pomoże uzaleznia się je od siebie wspierac je należy w inny sposób - budując ich ego. Wzmacniając ich pozycję w grupie. Lub inaczej.moon pisze:tez takei osoby znam i z doswiadczenia wiem ze ja im pomoc nie umiem.
paru probowalam. efekt bylk taki ze uczac sie zameczaly mnie tym jak maja sie zahcowa ci co zrobic, opisy 100 sytuacji i radz!
to nie tak chodzi o zdominowanie...Mysiorek pisze:Kumacie klimat?
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Blazej30 pisze:wspierac je należy w inny sposób - budując ich ego. Wzmacniając ich pozycję w grupie. Lub inaczej.
Najlepiej, jakby tacy ludzie wypracowywali sobie własny styl; na bazie tych umiejętności, które posiadają (każdy jakieś ma)... Ja - jako zadeklarowny indywidualista - muszę przyznać, że niezbyt rozumiem sens "wzmacniania pozycji w grupie". Grupę zawsze najlepiej zlewać; grupa jest masą, bezmyślnym tłumem, z którego warto wyciągać indywidualne jednostki w celu nawiązania bliższych kontaktów, ale nigdy robić rzeczy, które zwyczajnie do danej osoby nie pasują, tylko po to, aby przypodobać się tłumowi (tłum szanuje tylko najbardziej przebojowych)... Jeśli owa koleżanka jest wartościowym człowiekiem, to z pewnością w jej otoczeniu znajdzie się chociaż kilka osób, które potraktują ją tak, jak na to zasługuje... A reszta? Resztę mieć należy w głębokim poważaniu. Nigdzie nie jest powiedziane, że ze wszystkimi wokół trzeba kontakty utrzymywać... Ja nawet w swojej grupie ćwiczeniowej ledwie kilku osobom rękę podaję, a - pomimo tak daleko posuniętej aspołeczności - "bratnie dusze" jakoś stopniowo odnalazłem... Najważniejszy jest własny styl...
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
Blazej30 pisze:chodzi o zdominowanie...
przecież o tym piszę.
PFC pisze:grupa jest masą, bezmyślnym tłumem, z którego warto wyciągać indywidualne jednostki
...czyli podgrupę, czyli następną grupę
PFC pisze:Najważniejszy jest własny styl...
A jak go nie ma? ... a jak nie wiadomo co to?
Czasmi trzeba kogoś popchnąć
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Co do dziewczyny z topicu.. hmm albo jej pomóż albo nie podtrzymuj w takim stanie.
Każdy kto sięga dna albo na nim zostaje albo się odbija.. nie ma stanów pośrednich.
Babka widać za małego kopa dostała i ciągle spada. Szkoda takich ludzi bo mogli by robić wiele fajnych rzeczy.
Jeśli już koniecznie jej chcesz pomóc to powiedz jej żeby zmieniła towarzystwo.
Każdy kto sięga dna albo na nim zostaje albo się odbija.. nie ma stanów pośrednich.
Babka widać za małego kopa dostała i ciągle spada. Szkoda takich ludzi bo mogli by robić wiele fajnych rzeczy.
Jeśli już koniecznie jej chcesz pomóc to powiedz jej żeby zmieniła towarzystwo.
Ile jest wart świat pełen grubych krat?
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Mozliwe. Dlatego ja od takich osob si eodcinam. Żeyczliwie je traktuje, ale nie bawie sie w jakies pomoce choc wiem ze moze z nimi byc tylko jeszcze gorzej a nie lepiej. Z tym ze oni musza wpierw sami sobie pomoc.Blazej30 pisze:wspierac je należy w inny sposób - budując ich ego. Wzmacniając ich pozycję w grupie. Lub inaczej.
Al enie popychac. Ja za popchniecie bym uznala 1 rozmowe z ta kolezanka o tym. Dalej to juz popychanie.Mysiorek pisze:Czasmi trzeba kogoś popchnąć
ja nie mam podejscia do takich ludzi..jak widze ze ktos sie daje i nawet niewiele robi zeby to zmienic bo juz wie doskonale ze "taki jego los" i nie docieraja doniego argumenty zeby wział sie w garsc bo wie ze jest wartosciowym czlowiekiem to szlag mnie trafia i wole to zostawic a nie sie stresowac prolemami innych które tak naprawde juz dawno mogły byc rozwiazane....szczególnie gdy chodzi o ludzi którzy ogolnie uwazaja sie za inteligentnych i wartosciowych a jak przychodzi do kontkatu z innymi to od razu takie kluchy sie robia...
Niestety, w 90% nie da się pomóc Zwykle tacy ludzie są ofiarami, bo nie widza swiata w normalny sposob, nie dostrzegaja prostych rozwiazan... Mam kolege, ktoremu poswiecilam naprawde duzo czasu na tlumaczenia typu:"dlaczego jak stoje ze stopami skierowanymi do srodka to wygladam jak ofiara". I teraz widze, ze musialabym mu tlumaczyc codziennie caly swiat. Coi z tego, ze on sie stara, jak ma jakies klapki na oczach? Teraz wiem, ze bez sensu jest mu tlumaczenie, co robi zle - niech nauczy sie sam sobie z tym radzic jak umie i to przyniesie wiecej pozytku. Podniesc komus poczucie wlasnej wartosci jest dla mnie nie do przeskoczenia...
- Wujo Macias
- Maniak
- Posty: 750
- Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
- Skąd: 3miasto
- Płeć:
c-f pisze:Wujo Macias pisze:w wiekszosci przypadkow dalem sobie spokoj z "szkolka uswiadamiania".
bo efektów nie widziałeś?ja jeszcze żadnej "szkółki uświadamiania" nie zaczęłam.a tak o,to nie mogę ocenić,czy warto pomóc, czy nie. wiem,że ona sama sobie rady z tym nie da na pewno.
Nie widzialem efektow, poza tym ze dane osoby sie obrazaly albo wqrzaly, ze sie wcina w ich zycie.
Cos w tym jest, wiec odpuszczam. Jasne,swoje zdanie wyraze ale tyle. nie przekonuje, nie planuje jakichs dzialan.
Tez mialam taka kolezanke (i mam nadal, tylko ze zmienila sie troche).
Pokaz jej swiat wedlug Ciebie. Powiedz jej, ze jest ladna i nie ma sie czego wstydzic, jesli ktos stwerdzi, ze tak jest. Naucz ja, tak niby niechcacy, ze mozna byc asertywna. Pokazuj po prostu na swoim przykladzie. Ja tej swojej kolezance pokazalam sporo ze swojego zycia (na szczescie czesci nie przejela) i okazalo sie, ze dziewczyna umie sie bawic i jest bardzo ciekawa osoba (mimo, ze od poczatku ja za taka uwazalam, po pewnym czasie bylo to widac bardziej). Nie mowie, zebys narzucala jej swoj styl zycia i ze na pewno bedzie chciala zwracac uwage na to co mowisz, ale sprobuj. Wyciagnij ja gdzies i zacznij od nawiazania z nia naprawde dobrej znajomosci. Pozniej powinno byc z gorki
Pokaz jej swiat wedlug Ciebie. Powiedz jej, ze jest ladna i nie ma sie czego wstydzic, jesli ktos stwerdzi, ze tak jest. Naucz ja, tak niby niechcacy, ze mozna byc asertywna. Pokazuj po prostu na swoim przykladzie. Ja tej swojej kolezance pokazalam sporo ze swojego zycia (na szczescie czesci nie przejela) i okazalo sie, ze dziewczyna umie sie bawic i jest bardzo ciekawa osoba (mimo, ze od poczatku ja za taka uwazalam, po pewnym czasie bylo to widac bardziej). Nie mowie, zebys narzucala jej swoj styl zycia i ze na pewno bedzie chciala zwracac uwage na to co mowisz, ale sprobuj. Wyciagnij ja gdzies i zacznij od nawiazania z nia naprawde dobrej znajomosci. Pozniej powinno byc z gorki
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Leonardo pisze:według moich obserwacji to takich osób nie da się od razu uświadomić- taka osoba prędzej czy później dostanie dużego kopa i dopiero takie coś może na dobre ja odmienić, ale to tylko moja opinia
Kop nie zawsze pomaga... Osoba stłamszona może się jeszcze bardziej zamknąć! Takie osoby aspołeczne często mają bardzo niską samoocenę. :-/ Boją się ludzi, a ludzie czując ten lęk często okazują przemoc słowną, psychiczną... Koleżanka powinna znaleźć przyjaciółkę, która ją nakręci, pokaże, że nie jest odpadkiem społeczeństwa, wzmocni wiarę w siebie. Teraz podam przykład:
Moja kuzynka: Jakieś kompleksy na koncie (pewnie fizyczne, co mnie dziwi bo atrakcyjności jej nie brakuje) całe życie izolowała się od ludzi. Już w przedszkolu zamiast bawić się z dziećmi siadała w kącie i całe dnie rysowała. Chłopaka też nie szukała i pewnie by nie znalazła, gdyż izolowała się od ludzi w jakimś tam stopniu. Teraz gdy ma chłopaka (notabene podsuniętego przeze mnie) odsunęła się od ludzi jeszcze bardziej. Kontaktów z innymi ludźmi zero tylko chłopak, który też jest ciapowaty. Mają siebie i tylko na siebie patrzą. Są ze sobą dość długo, bo trzyma ich świadomość że nie potrafili by znaleźć sobie kogoś innego. Wiem to, gdyż kuzynkę znam 22 lata i widziałem nie raz jej tą izolacje od ludzi, a jej chłopak to mój kolega z podstawówki, który wcześniej nie miał dziewczyny a ona została podana mu na tacy w wieku 18 lat. Stali się parą po 4 dniach znajomości i wymienieniu listów typu: "Oh jak mi się podobasz"! Kiedyś może założę wątek i przedstawię tą historię dokładniej.
Sorecer pisze:Moja kuzynka: Jakieś kompleksy na koncie (pewnie fizyczne, co mnie dziwi bo atrakcyjności jej nie brakuje) całe życie izolowała się od ludzi. Już w przedszkolu zamiast bawić się z dziećmi siadała w kącie i całe dnie rysowała. Chłopaka też nie szukała i pewnie by nie znalazła, gdyż izolowała się od ludzi w jakimś tam stopniu. Teraz gdy ma chłopaka (notabene podsuniętego przeze mnie) odsunęła się od ludzi jeszcze bardziej. Kontaktów z innymi ludźmi zero tylko chłopak, który też jest ciapowaty. Mają siebie i tylko na siebie patrzą. Są ze sobą dość długo, bo trzyma ich świadomość że nie potrafili by znaleźć sobie kogoś innego.
I to jest jedna sytuacja,
Po drugie- Właśnie przypomniala mi się znajoma która w wieku licealnym i w czasie studiowania była strasznie zakompleksioną osobą i jej niesmiałość to był dosłownie szczyt. Na domiar złego była strasznie otyłą osobą. Dziś już po latach zmieniła się strasznie- chuda jak patyk, wygadana do tego stopnia że radio by przegadała i bardzo pewna siebie- zajmuje w swoim zawodzie bardzo wysokie stanowisko i na takim samym poziomie jest jej chłopak.
Wniosek?
Chyba nie ma co generalizować. Wszystko zalezy od osobowości a ta jest całkowicie odmienna u każdego człowieka. Dużo ludzi wyrabia sie z biegiem lat, inni pozostają w tym samym miejscu.
Tak sobie myślę, że może takim osobom można pomóc? Tylko jak? Może wyciągając je na jakąś imprezę gdzie jest więcej ludzi, czy na tego typu wyjście?
Kiedyś umawiałem się z bardzo nieśmiałą dziewczyną- tylko się umawiałem, nie wyszlo z tego nic poważniejszego. Ona nie zdawała sobie sprawy że może "podobać się"komukolwiek (ach te kompleksy ) i zaraz jak przestaliśmy się umawiać wszyscy nasi wspólni znajomi zauważyli jak żelazo zostało obkute...
Leonardo pisze:Kiedyś umawiałem się z bardzo nieśmiałą dziewczyną- tylko się umawiałem, nie wyszlo z tego nic poważniejszego. Ona nie zdawała sobie sprawy że może "podobać się"komukolwiek (ach te kompleksy ) i zaraz jak przestaliśmy się umawiać wszyscy nasi wspólni znajomi zauważyli jak żelazo zostało obkute...
Historia brzmi baaardzo znajomo. Miałem tak dwa razy. Chyba mam jakiś talent do widzenia tego, czego jeszcze inni nie zobaczyli.
jak jedna osoba nie widzi sensu bycia razem, to związek nie ma podstaw do istnienia.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 322 gości